Największy Belg w historii

Kiedy czytam materiały o świętym Damianie, uderza mnie gorliwość i poświęcenie ówczesnych misjonarzy. Zdumiewające poświęcenie Damiana przyniosło mu świętość i kanonizację; ale wokół niego było wielu, dziś anonimowych, którzy również dokonywali samowyrzeczeń trudnych dzisiaj do pojęcia.
Źródło: Wikimedia Commons
Józef de Veuster, znany dzisiaj jako „Damian z Molokai”, „Damian Trędowaty” lub po prostu „Ojciec Damian”, przyszedł na świat w 1840 r. jako przedostatnie z ośmiorga dzieci biednej chłopskiej rodziny spod Brukseli (w Tremelo). Od 13. roku życia pracował na farmie. Do założonego niewiele wcześniej we Francji misyjnego zgromadzenia sercanów białych wstąpił najpierw jego starszy brat August. Po dorośnięciu Józef poszedł w jego ślady. Nie mógł jednak zostać kapłanem, bo nie znał łaciny i greki. Starszy brat August, teraz już Pamfilus, siedział z nim po godzinach i w krótkim czasie podciągnął go tak, że Józef (teraz już Damian) mógł spełnić marzenie o kapłaństwie.
W 1863 r. zakon postanowił rozpocząć pracę na Hawajach. Do podróży na drugi koniec świata wybrano sześciu ojców oraz grupę sióstr z żeńskiej gałęzi zakonu. Jednym z tych kapłanów miał być starszy brat Damiana. Zachorował jednak poważnie i wtedy Damian natychmiast zgłosił się na jego miejsce. Podróż statkiem z niemieckiego portu Bremerhaven trwała, bagatela, prawie pięć miesięcy! 21 maja 1864 r., już na Hawajach, Damian przyjął święcenia kapłańskie. Pracował wśród ubogich rolników i wtedy po raz pierwszy zobaczył, czym jest trąd, niszczycielska i śmiertelna choroba zakaźna, na którą wówczas nie znano żadnego lekarstwa (dzisiaj już jest znane i żeby wyleczyć jednego chorego, wystarczy wydać równowartość kilku lepszych piw i organizacja zbierająca na ten cel działa także w Polsce -> follereau.org).
Kiedy miejscowy biskup zaczął poszukiwać kapłana gotowego zamknąć się z chorymi na trąd na odległej wyspie Molokai, dokąd zostali zesłani przez władze świeckie, zgłosiło się aż czterech! Damian został wybrany jako pierwszy i miał być po kilku latach zastąpiony przez kolejnego. Nie doszło jednak do tego, bo wkrótce zrozumiał, że wyspa trędowatych to jego miejsce i chce zostać z nimi do końca. Resztę życia, od 10 maja 1873 r. do 15 kwietnia 1889 r., kiedy sam umrze na trąd, poświęci na zapewnianie odrzuconym przez społeczeństwo (w koniecznym akcie samoobrony, bo ta straszliwa choroba jest silnie zaraźliwa) ludziom znośnych warunków życia, opieki duchowej oraz zwykłego ludzkiego wsparcia i solidarności. Oprócz zapewnienia wody pitnej, miejsc pracy, nauki rolnictwa i rzemiosła, kościółka i cmentarzyka zorganizował wśród nich nawet małą orkiestrę dętą. Myślę, że musiał doskonale znać psychikę ludzką, jeszcze zanim zaczęli się na jej temat mądrzyć różni współcześni naprawiacze dusz i umysłów. Pochowano go od razu (zmarł w Wielki Poniedziałek) na miejscowym cmentarzyku. Jego wspomnienie liturgiczne przypada 10 maja.
W 1995 r. beatyfikował go Jan Paweł II, a w 2006 r. kanonizował Benedykt XVI. W 2005 r. w plebiscycie telewizji belgijskiej został wybrany największym Belgiem w historii. Jest jedynym nie-Amerykaninem, który ma swój pomnik na Kapitolu w Waszyngtonie – reprezentuje 50. stan USA, Hawaje.

Ojciec Damian na kilka dni przed śmiercią. Źródło: Wikimedia Commons 
To przykład ojca Damiana, nazywanego „apostołem trędowatych”, zainspirował naszego opiekuna trędowatych, jezuitę bł. Jana Beyzyma, do poświęcenia się trędowatym na Madagaskarze. Jego relikwie znajdują się m.in. w Louvain, gdzie studiował i gdzie mieścił się jego zakon, ale od kilku lat mamy je też w Polsce, w kaplicy sióstr Misjonarek NMP Królowej Afryki w Lublinie (czyli sióstr białych). W Polanicy-Zdroju zaś, gdzie swój klasztor mają sercanie biali (jego własny zakon), stoi jego pomnik.
Dzięki temu, że przejawiał niesłychane na tamte czasy zrozumienie dla roli mediów, udało mu się rozsławić tragedię trędowatych na całym świecie, zdołał ściągnąć poważne fundusze charytatywne, które posłużyły do stworzenia chorym godnych warunków życia i umierania. Oprócz tego więc, że jest patronem chorych na trąd lub AIDS oraz wszystkich odtrąconych, a także stanu Hawaje, można by go dzisiaj uznać za patrona mediów społecznościowych, katolickich NGO-sów, fundraisingu i crowdfundingu.
Od kilku lat belgijscy sercanie przyznają nagrodę im. ojca Damiana osobom i organizacjom szczególnie zasłużonym w pracy o podobnym charakterze. Kilka dni temu ogłoszono, że tegorocznym laureatem jest grupa osób z belgijskiego miasta Zeebrugge, która pod przywództwem miejscowego księdza Fernanda Maréchala udziela pomocy humanitarnej nielegalnym imigrantom usiłującym dostać się do Anglii i żyjącym w fatalnych warunkach.

Źródła: katholik.nl, kenteringen.net, siostrybiale.org, sercaniebiali.pl, deon.pl, Wikipedia i in.

Komentarze

  1. Obecnie pomnik O. Damiana przeniesiony 3 lata temu do Starej Łomnicy k. Polanicy Zdrój z wielkimi honorami do kościoła parafialnego, staraniem obecnego proboszcza O. Józefa.
    Cześć oddawana św. Damianowi zaowocowała cudami uzdrowień. Obecnie potwierdzono 7 cudownych uzdrowień dokonanych za wstawiennictwem św. O. Damiana. Co 10 tego każdego miesiąca odprawiana jest msza św. o uzdrowienie za wstawiennictwem św. O. Damiana, z modlitwą z relikwiami świętego. Msza święta gromadzi wielu wiernych modlących się o uzdrowienie za wstawiennictwem O. Damiana.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz