O kardynale, którego Niemcy zabili

Tym razem nie chodzi o drugą wojnę światową, ani nawet o pierwszą, ani o wojnę francuską, śląską czy trzydziestoletnią. Dzisiaj przeskakujemy dalej, do końcówki XII wieku. Wtedy też niektórzy władcy niemieccy usiłowali szarogęsić się po całym kontynencie.

Scena zamordowania Alberta z Liège. Ilustracja Jeana-Léona Huensa z książki 'sLands Glorie.

Wszyscy uczyli się w szkole o Fryderyku II Barbarossie, ale jak wiadomo, niedaleko pada jabłko od jabłoni. Złym charakterem w dzisiejszym tekście jest więc jego syn i następca, Henryk VI Hohenstauf, który wyróżnił się między innymi opanowaniem Sycylii oraz uwięzieniem powracającego z krucjaty słynnego króla angielskiego, Ryszarda Lwie Serce (uwolnionego dopiero po złożeniu hołdu lennego i zapłacie wysokiego okupu). Nasz dzisiejszy pozytywny bohater był VIP-em znacznie niższej rangi, ale też miał pecha znaleźć się na drodze nadmiernie ambitnego potomka szwabskich wielmożów.

Trzeba zaznaczyć, że dzisiejszy tekst powinien właściwie zostać opublikowany trzy dni temu. Cały Kościół obchodzi bowiem wspomnienie naszego bohatera 21 listopada (a raczej obchodziłby, gdyby nie wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny), a 24 listopada obchodzi je jedynie Belgia. Za to w Belgii jest to bardzo ważny święty – jako patron belgijskiej rodziny królewskiej.

Arcyksiążę Albrecht ze swoim patronem,
św. Albertem z Liège, grafika Petera Paula
Rubensa. Źródło: philamuseum.org
Święty Albert z Louvain zdołał przeżyć zaledwie 26 lat, ale w tym krótkim czasie zdążył być rycerzem, kanonikiem, biskupem i kardynałem. Urodził się w 1166 roku jako młodszy syn Godfryda III, księcia Brabancji. Jego starszy brat Henryk przejął po ojcu tron księstwa Brabancji, a Albert został przeznaczony do kariery kościelnej. Uczył się w szkole przy katedrze św. Lamberta w Liège i w wieku dwunastu lat został mianowany kanonikiem tamtejszej kapituły. Wszystko to było zgodne z obowiązującymi w tamtych czasach zwyczajami. Potem jednak nastąpiło coś nietuzinkowego. Na wieść o upadku Jerozolimy młody kanonik zrzekł się w 1187 roku stanu duchownego i swojej kościelnej synekury, po czym podjął służbę rycerską u boku hrabiego Baldwina V z Hainaut. Został nawet oficjalnie pasowany na rycerza. Epizod rycerski trwał zaledwie rok, gdyż przymuszany do udziału w przygotowywanej III wyprawie krzyżowej Albert zrejterował na powrót do stanu duchownego. Uniknął pola bitwy, ale nie uniknął miecza.

Przez kilka lat Albert wspinał się w spokoju po drabince awansów kościelnych; ale jego los zdecydował się w 1191 roku, gdy miejscowa kapituła wybrała go na biskupa Liège. Wybór nie był jednak jednomyślny i najpierw pojawił się jeden konkurent, a potem drugi. Ten drugi, Lotar z Hochstaden, narzucony został przez króla Niemiec Henryka VI Hohenstaufa, którego nieopatrznie poproszono o rozsądzenie podwójnego wyboru. Przy użyciu siły Lotar zainstalował się w Liège, a Albert musiał uciekać. Udał się do Rzymu, do papieża Celestyna III.

Czaszka św. Alberta po odkryciu w 1919 roku.
Źródło: Wikimedia Commons/autor nieznany
Papież nie miał wątpliwości, który z kandydatów ma legalne uprawnienia do objęcia stolicy biskupiej. W maju 1192 roku mianował go kardynałem i wyświęcił go na diakona. Albert do Liège wrócić nie mógł, bo zostałby zabity przez ludzi z frakcji Henryka (który w międzyczasie został już cesarzem) i Lotara. Jego zwolennicy, którzy pozostali na miejscu, zostali zamordowani, a ich domy zburzone. Po opuszczeniu Italii zatrzymał się więc w Reims, francuskim odpowiedniku Gniezna, którego arcybiskupi mieli przywilej koronowania królów Francji. Tam został wyświęcony na kapłana i biskupa przez kardynała Wilhelma z Szampanii. Był wrzesień 1192 roku.

Krzywaśń pastorału Alberta z Liège,
obecnie w Musée de l’Œuvre w Reims.
Źródło: Wikimedia Commons/Garitan
Albert przebywał nadal w Reims, w klasztorze założonym przez świętego Remigiusza, chrzciciela Francji. Zwrócił uwagę duchem pobożności i pokuty, a także mądrości i łagodności. Nie próbował odbijać siłą zagarniętej przez uzurpatora stolicy biskupiej. Mimo to reakcja „opcji niemieckiej” była szybka. 24 listopada spotkało się z nim trzech rycerzy (jednym z nich był niejaki Otto z Barenste). Wywabili go z miasta i zamordowali, rozbijając mu głowę mieczami. Nie wiadomo do końca, czy morderstwo zlecił sam Henryk VI Hohenstauf, czy też decyzja została podjęta na jakimś niższym szczeblu. Źródła mówią różnie i mogło być i tak, czy tak.

W każdym razie podstępne zamordowanie brata panującego władcy księstwa Brabancji, będącego też siostrzeńcem panującego władcy księstwa Limburgii wywołało zbrojną reakcję, której przewodzili obaj ci książęta. Obecności Lotara nie zamierzali już dłużej znosić także mieszkańcy Liège. Fałszywy biskup musiał uciekać i został ekskomunikowany. Oburzenie z powodu zbrodni zapanowało też w samych Niemczech, osłabiając pozycję Henryka.

Nie było wątpliwości, że Albert zginął w obronie niezależności Kościoła przed autokratycznym władcą świeckim, usiłującym nielegalnie pociągać za kościelne sznurki. Zaledwie dwadzieścia lat wcześniej z podobnych powodów zabity został w Anglii arcybiskup Canterbury, święty Tomasz Becket, a jeszcze wcześniej święty Stanisław ze Szczepanowa, biskup krakowski. Od razu więc uznany został za męczennika i otoczony kultem, aczkolwiek formalna kanonizacja nastąpiła dopiero w 1613 roku dzięki staraniom namiestnika hiszpańskich Niderlandów, Albrechta VII Habsburga (imiennika Alberta). Jego szczątki podniesiono wówczas z grobu w Reims i przewieziono do Brukseli. A właściwie tak myślano; w rzeczywistości bowiem nastąpiła niesmaczna pomyłka i przywieziono szczątki innej osoby. Stwierdzono to w 1921 roku, po odkryciu podczas prac archeologicznych w katedrze jego sarkofagu z czaszką i pastorałem.

Źródła: kenteringen.nl, Wikipedia

Komentarze