Słynne na cały świat muzeum w Amsterdamie ma zostać zamknięte, bo dla lewicowych władz miasta jego personel jest zbyt „biały” i „zachodni”

Ukryty na strychu XVII-wiecznej amsterdamskiej kamieniczki tajny kościół „Ons’ Lieve Heer op Solder” jest jednym z najstarszych muzeów miasta, jak również jednym z najsłynniejszych: popularnością wśród turystów z całego świata ustępuje jedynie domowi rodzinnemu Anny Frank czy muzeom Van Gogha i narodowemu (Rijksmuseum) z dziełami Rembrandta. Ponieważ prezentowałam już je dość szeroko w tekście „Ulotna wystawa w kościele ukrytym na strychu”, tutaj przypomnę tylko najistotniejsze fakty.
Od chwili zwycięstwa rewolucji protestanckiej w drugiej połowie XVI wieku na ziemiach dzisiejszej Holandii katolicyzm był zakazany, a katolicy próbujący wyznawać swoją wiarę – prześladowani (chociaż na szczęście mniej krwawo niż np. w Anglii). W wielu miastach powstały więc ukryte w prywatnych domach tajne kaplice, w których wierni gromadzili się po cichu. W Amsterdamie było ich kilkanaście. Stan ten trwał do XIX wieku, kiedy zakaz kultu katolickiego zniesiono. Choć wiele antykatolickich restrykcji nadal pozostawało w mocy (zakaz katolickich procesji w tym przodującym „wolnościowym” kraju Unii Europejskiej obowiązywał aż do 1983 roku!), pozwolono jednak budować kościoły. Tajne kaplice przestały być potrzebne i polikwidowano je, ale zachowany w nienaruszonym stanie czysto barokowy tajny kościół „Ons’ Lieve Heer op Solder” („Nasz umiłowany Pan na strychu”) w samym sercu amsterdamskiej starówki, przy ul. Oudezijds Voorburgwal 38, został pozostawiony jako ślad tamtych czasów i zamieniony w muzeum.


Dzisiaj zwiedza się nie tylko sam kościół z zakrystią, spowiednicą itp., lecz całą kamienicę, zawierającą wyposażenie typowe dla siedziby bogatego XVII-wiecznego amsterdamskiego kupca, łącznie z kuchnią, sypialnią itd. Muzeum jest świetnie zorganizowane, posiada też zbiory cennych zabytkowych paramentów i szat liturgicznych (zdjęcia wielu z nich prezentowałam już na profilu „Adoptuj kościół w Holandii” na Instagramie, Twitterze i Facebooku), wyświetla multimedialne prezentacje edukacyjne oraz prowadzi sklep z pamiątkami i wartościowymi książkami nt. historii i sztuki chrześcijańskiej. Dla każdego turysty ze świata cywilizacji zachodniej, lub nawet tylko zainteresowanego tą cywilizacją, „Ons’ Lieve Heer op Solder” to absolutny THE MUST.
Można też dodać, że „Nasz umiłowany Pan na strychu” jest rzadkim śladem prześladowań katolików przez protestantów (o prześladowaniach w drugą stronę mówi się bardzo chętnie), a w każdą pierwszą niedzielę miesiąca jest tam odprawiana Msza święta (tradycja ta liczy już 70 lat).
Niestety, jeśli nie nastąpi cud, za kilka miesięcy to unikalne w skali całego świata muzeum zostanie zamknięte, ponieważ instytucja miejska odpowiedzialna za finansowanie placówek kulturalnych (Amsterdams Fonds voor de Kunst, AFK) nagle odmówiła mu dalszego finansowania. I to w całości – nie chodzi o obniżenie dotacji, jak robi się normalnie, gdy nie ma pieniędzy, tylko o zabranie jej aż do ostatniego eurocenta. I co prawda nie są to duże pieniądze – ponad 600 000 euro przez cztery lata dotacji to w skali wydatków stolicy Holandii suma na waciki – ale dla tego niewielkiego muzeum jest to być albo nie być, zwłaszcza w kontekście dużego spadku wpływów z biletów z powodu pandemii koronawirusa i kilkumiesięcznego lockdownu.
Z jakiego powodu miasto odmówiło dalszego istnienia liczącemu ponad 130 lat jedynemu muzeum tajnego kościoła, gromadzącemu cenne zbiory zabytkowych artefaktów i będącemu unikalnym świadectwem życia codziennego w XVII-wiecznym Amsterdamie? Oficjalnie chodzi o „brak środków”, ale media ujawniły już, że przyczyna jest bardziej konkretna.
Jedna z największych holenderskich gazet, popołudniówka „De Dagelijkse Standaard” (która naprawdę wcale do sympatyków katolicyzmu nie należy – Kościół ostro krytykuje i aktywnie wspiera lobby LGBT) uznała odebranie dotacji muzeum „Ons’ Lieve Heer op Solder” za kompromitujący skandal i ujawniła jego przyczyny: muzeum nie dba wystarczająco o „różnorodność kulturową i inkluzję”, a wśród personelu jest za mało osób o nie-białym kolorze skóry i mających zupełnie inne pochodzenie niż holenderskie.
Piszę „zupełnie inne”, ponieważ muzeum opisało we wniosku o dotację, że dba o zwiększenie różnorodności kulturowej pracowników i zatrudnia wielu pracowników o „niezachodnim” pochodzeniu. Komisja miejskiego funduszu AFK jednak stwierdziła, że to nie wystarczy – mają być nie-biali i mieć pochodzenie „zupełnie inne niż holenderskie”, a plany dyrekcji co do „zwiększenia różnorodności” wśród personelu uznała za nieprzekonujące i niekonkretne.
Jeśli ktoś z Państwa pragnie zobaczyć to na własne oczy, podaję linki do artykułu w DDS oraz postanowienia komisji AFK: https://www.dagelijksestandaard.nl/2020/08/schofterig-amsterdam-trekt-volledige-subsidie-in-van-museum-ons-lieve-heer-op-solder-wegens-te-wit-personeel/
https://www.amsterdamsfondsvoordekunst.nl/toekenningen/vierjarige-subsidies-2021-2024/museum-ons-lieve-heer-op-solder/
Warto dodać, że zarządzane przez koalicję kilku partii lewicowych i skrajnie lewicowych miasto Amsterdam regularnie przekazuje znaczne sumy pieniędzy aktywistom imigranckim – muzułmańskim i afrykańskim, którzy zwalczają stare holenderskie tradycje, takie jak powitanie świętego Mikołaja (więcej o walce ze świętym Mikołajem, która objęła już całą Holandię, w tekście: „Wróg publiczny: święty Mikołaj, czyli felieton aluzyjny”), propagują idee komunistyczne czy też organizują wielotysięczne demonstracje „Black Lives Matter” w środku lockdownu i bez zachowania zasad bezpieczeństwa sanitarnego. Różnorodne dotacje otrzymują też meczety i inne instytucje islamskie, których liczba wciąż rośnie, jako że islam jest obecnie największą religią w stolicy Holandii.

Problem kroczącego rugowania śladów chrześcijaństwa z przestrzeni i życia publicznego Holandii istnieje nie od dziś i nie od wczoraj (jakiś czas temu pisałam też na przykład o usunięciu – na żądanie muzułmanów – reklam wielkiej wystawy obrazów Caravaggia w Utrechcie, bo miały zbyt „chrześcijańską” tematykę, zob. „Na żądanie muzułmanów miasto Utrecht wycofuje z promocji dzieła Caravaggia i jego uczniów,bo są chrześcijańskie”, por. także „Nielegalni imigranci zajmują siłą kolejne budynki w Amsterdamie. Władze przymykają oko” i „Islamizacja holenderskich uczniów przestaje być tematem tabu”), ale w ostatnim czasie wyraźnie się nasilił. Zaledwie kilka dni temu przez media holenderskie przetoczyła się „g...burza” (przepraszam za wyrażenie) oskarżająca instytucje odpowiedzialne za opiekę nad zabytkami, że za dużo pieniędzy przeznaczają na renowacje kościołów zamiast zabytków świeckich (chociaż trudno nie dostrzec, że kościoły stanowią po prostu zazwyczaj bardzo znaczną część najstarszych i najcenniejszych zabytków). Na szczęście szybko ucichła, bo w odróżnieniu od lewackich zarządów wielu miast władze państwowe Holandii zachowują w sprawie żądań neomarksistowskich, afrykańskich i islamskich ekstremistów pewien rozsądek.
Można tylko liczyć, że także w wypadku wyroku śmierci dla muzeum tajnego amsterdamskiego kościoła „Ons’ Lieve Heer op Solder” zainterweniują przedstawiciele odpowiednich władz państwowych. Dobrym prognostykiem jest fakt, że decyzja władz Amsterdamu wywołała oburzenie holenderskich mediów oraz burzę gniewnych komentarzy na forach internetowych. Ale jedynym naprawdę skutecznym narzędziem byłby nacisk międzynarodowy. Sprawę trzeba jak najmocniej nagłośnić, nie tylko w Polsce, lecz także w bardziej się od nas liczących krajach świata, i o pomoc w tym Państwa proszę.
„Ons’ Lieve Heer op Solder” dokumentuje prześladowania wykluczonej mniejszości, która w dzisiejszym Amsterdamie stała się jeszcze mniejszą mniejszością: odsetek katolików to zaledwie kilka procent, wszystkich chrześcijan – około dwudziestu. Można by się zatem spodziewać, że zgodnie z unijnymi i lewicowymi hasłami ich dziedzictwo kulturowe będzie przez władze miasta chronione. Niestety, okazuje się – jak to bywa z reguły z lewicą – że piękne hasła o ochronie, równości, inkluzywności, tolerancji itd. obowiązują tylko wobec swoich – „równiejszych” i „właściwych ideowo”, a nie wobec wszystkich obywateli.

[EDIT] Pojawiła się petycja internetowa z żądaniem uratowania „Ons’ Lieve Heer op Solder”: https://houddeheeropsolder.petities.nl/?t=Houd (Należy wpisać imię i nazwisko, e-mail, miejsce zamieszkania, ewentualnie zaznaczyć okienko, że zgadzamy się na wyświetlenie imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania, a następnie kliknąć przycisk poniżej. Przyjdzie e-mail z prośbą o potwierdzenie podpisu i trzeba tam kliknąć linka. Niestety po holendersku, ale w razie problemów Google Translator dobrze tłumaczy na angielski). Jest też oficjalna zbiórka na ratowanie muzeum pod adresem: https://www.doneeractie.nl/red-ons-39-lieve-heer-op-solder-van-de-ondergang/-45147


Źródła: dagelijksestandaard.nl, kn.nl, parool.nl, at5.nl, telegraaf.nl, sceptr.net, cultuurondervuur.nu

Wszystkie prezentowane zdjęcia pochodzą z muzeum „Ons’ Lieve Heer op Solder” i są mojego autorstwa. ©DK

Komentarze

  1. Bardzo ważne informacje. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuję za ciekawy artykuł i informowanie Polaków o sytuacji w Holandii. Roześlę info o tym do znajomych.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz