„Kościoła Koninginnekerk w Crooswijk nie ma już od 50 lat, złość i smutek z powodu jego zburzenia wciąż są”
Taki tytuł nadano bardzo długiemu artykułowi upamiętniającemu pięćdziesiątą rocznicę zburzenia kościoła Koninginnekerk w jednej z dzielnic Rotterdamu, który został przygotowany przez Rijnmond, regionalną rozgłośnię publiczną prowincji Południowa Holandia, i opublikowany przez ogólnoholenderskiego nadawcę publicznego NOS (produkcja programów informacyjnych i sportowych dla publicznych rozgłośni radiowych i kanałów telewizyjnych). Już sam fakt opublikowania przez NOS takiego materiału świadczy, jak wielkie znaczenie ma nadal dla wielu Holendrów to smutne wydarzenie. A jeśli uwzględnić, że w Kraju Tulipanów co roku zamyka się dziesiątki kościołów, a niemało z nich się burzy, reakcja nadawcy publicznego w przypadku akurat tego kościoła okazuje się tym bardziej znacząca.
Wnętrze kościoła Koninginnekerk. Fot. Wikimedia Commons/Rijksdienst voor het Cultureel Erfgoed |
Dlaczego akurat Koninginnekerk z Crooswijk stał się niepisanym symbolem ponurego szału burzenia zabytkowych i cennych architektonicznie kościołów, który opanował Holandię po rewolucji ’68 (w Holandii ’66) roku? Ci, u których dzisiejsze burzenie czy przebudowywanie na cele świeckie kościołów w Holandii budzi zgorszenie i smutek, powinni sobie uświadomić, że obecna sytuacja i tak wygląda o niebo lepiej niż pięćdziesiąt czy czterdzieści lat temu. Władze, obywatele i organizacje pozarządowe wkładają dziś naprawdę wiele wysiłku, by ocalić przynajmniej te kościoły, które są cenne z punktu widzenia dziedzictwa kulturowego (szkoda co prawda, że najmniej wydaje się na tym zależeć decydentom kościelnym), a pozostałym zapewnić jakieś godziwe przeznaczenie. Burzenie to ostateczność. Natomiast to, co się działo w Holandii pięćdziesiąt czy czterdzieści lat temu, można przyrównać do ikonoklastycznego, antychrześcijańskiego szału rewolucji francuskiej czy radzieckiej. Przywołuję tę rewolucję nie bez powodu. Nie zapomnę bowiem pytania, które zadał mi kiedyś pewien prawosławny chrześcijanin: „W Rosji księgi liturgiczne i wyposażenie cerkwi niszczyli i palili komuniści. A w Kościele katolickim robili to sami katolicy. Czy możesz mi to wytłumaczyć? Ja tego naprawdę nie potrafię zrozumieć”.
Kościół Koninginnekerk na krótko przed zburzeniem. Fot. Wikimedia Commons/Rijksdienst voor het Cultureel Erfgoed |
Wzniesiony w 1907 r. w stylu art-deco Koninginnekerk był zgodnie uznawany za jeden z najpiękniejszych kościołów Rotterdamu. W 2013 roku wygrał nawet plebiscyt na najpiękniejszy zburzony kościół Holandii, przeprowadzony przez gazetę „Nederlands Dagblad” (więcej na ten temat w tekście: „Czterdzieści lat temu zburzono jeden z najpiękniejszych kościołów Hagi”). Jest to jeden z powodów, dla których jego zburzenie stanowi dzisiaj dla co wrażliwszych na swoją kulturę i przeszłość Holendrów krwawiącą ranę. Innym było to, że praktycznie cały Rotterdam został zrównany z ziemią w czasie II wojny światowej. Bardzo nieliczne budynki wybudowane przed 1945 r., które ocalały z wojennej pożogi, są więc w tym mieście przynajmniej równie cenne jak w Warszawie. Po trzecie, kościół zaprojektowany był przez uznanych architektów B. Hooykaasa juniora i Michiela Brinkmana i zadedykowany królowej Wilhelminie (jego nazwa znaczy „kościół królowej”), ogromnie cenionej za bohaterską postawę podczas II wojny światowej i zmarłej zaledwie na dziesięć lat przed jego wyburzeniem. Po czwarte, proces stopniowego burzenia tego kościoła, zainicjowany jego sprzedażą przez właściciela – Kościół reformowany – a zrealizowany za sprawą władz Rotterdamu, pragnących na jego miejscu zbudować dom dla starców, wywołał wielkie protesty społeczne oraz długą i zaciekłą walkę zwykłych ludzi, którzy do ostatniej chwili wszelkimi sposobami próbowali go zatrzymać.
Wieżowiec zbudowany na miejscu Koninginnenkerk. Za nim stoi kilkunastopiętrowy, ponury blok domu dla starców. Fot. Wikimedia Commons/Wikifrits |
Kościół liczył 1750 miejsc siedzących i miał wspaniałe organy. Od 1940 (naloty Luftwaffe) do 1966 r. występowała tam Filharmonia Rotterdamska. To właśnie przenosiny filharmonii do nowo wybudowanej siedziby uruchomiły proces, który sześć lat później doprowadził do wyburzenia kościoła, gdyż w pojedynkę Kościół reformowany, który już w latach 50. i 60. gwałtownie tracił wiernych, nie był w stanie go utrzymać. Wyniosłe wieże wysadzono dynamitem, jakby Rotterdam jeszcze za mało widział wylatywania swoich budynków w powietrze. Wspomniany artykuł zawiera wstrząsające fotografie oraz relacje ludzi walczących o uratowanie kościoła czy będących świadkami jego burzenia.
Do przeprowadzonego plebiscytu na najpiękniejszy zburzony kościół Holandii (www.mooistegeslooptekerk.nl) oprócz Koninginnekerk zgłoszono jeszcze siedem innych, ewidentnie zabytkowych z dzisiejszego punktu widzenia kościołów rotterdamskich. Zastanawiam się, ile oprócz nich wyburzono takich, które nie były wystarczająco piękne ani zabytkowe, by zgłoszono je do plebiscytu.
Dzisiaj na miejscu kościoła Koninginnekerk wznosi się dom starców – kilkunastopiętrowy moloch – oraz dwudziestokilkupiętrowy wieżowiec mieszkalny. Ostatnim piętrom przydano elewację w kolorze śniedzi, by upamiętnić nakryte miedzianą blachą kopuły zburzonych wież kościoła. Ostatnio coraz więcej mówi się, że nieistniejące już, a cenne budowle Rotterdamu należałoby jakoś przywrócić miastu. Nad formą tej idei pracuje muzeum Rotterdamu, natomiast rada miasta (to samo ciało, które przed ponad pięćdziesięciu laty nakazało zburzyć Koninginnekerk) przyjęła wniosek, by w przestrzeni miejskiej zaprezentować ich zmniejszone modele.
Źródła: nos.nl, Wikipedia, mooistegeslooptekerk.nl
Komentarze
Prześlij komentarz