Kilka tygodni temu rodzice dzieci chodzących do szkoły
podstawowej w amsterdamskiej dzielnicy Jordaan otrzymali list od dyrekcji, w
którym zostali poinformowani, że w przyszłym roku nie będzie już w szkole
tradycyjnego śniadania wielkanocnego. Zamiast niego szkoła będzie celebrować
islamskie święto Id al-Fidr, obchodzone na koniec ramadanu. Podczas świętowania
w klasach odbędą się pogadanki wyjaśniające, w jaki sposób należy obchodzić to
święto i czemu ono istnieje. Zarząd szkoły Theo Thijssenschool podjął tę
decyzję w celu „położenia nacisku na różne zwyczaje w różnych kulturach”.
Decyzja zarządu szkoły wywołała sprzeciw części rodziców.
Sprawa zrobiła się głośna w mediach społecznościowych, a wtedy napisała o niej
duża gazeta „De Telegraaf”. Większość protestujących rodziców stwierdzała, że o
ile rozumieją, iż należy poznawać różne kultury (w Amsterdamie muzułmanów jest
już kilkanaście procent), o tyle nie zgadzają się na eliminację przy tej okazji
poznawania kultury chrześcijańskiej.
Nerwową redakcję części rodziców można lepiej zrozumieć, jeśli
weźmie się pod uwagę, że epizod z podstawówki w Jordaanie wpisuje się w długi
ciąg podobnych zdarzeń. Już w 2016 r. media społecznościowe obiegło nagranie
dzieci z miasta Zwolle, które na wycieczce szkolnej do meczetu (mającego
zwyczaj gościć radykalnych imamów z Pakistanu, z których jeden zasłynął
stwierdzeniem, że Holendrzy nie wyznający islamu żyją jak psy i suki) musiały zdjąć
buty, klęczeć na podłodze i uczyć się modlitw do Allacha. Nie był to
jednorazowy wypadek. Odwrotnie, wycieczki takie odbywają się w większości
szkół, gdyż są częścią planu edukacyjnego, zakładającego poznawanie różnych
religii. Dotyczy to także szkół katolickich i protestanckich.
Jednakże, jak wynika z raportu przygotowanego przez
holenderską fundację Civitas Christiana, szkoły po pierwsze o wiele rzadziej organizują
wycieczki do świątyń innych wyznań niż muzułmańskie, a po drugie, program nie
ogranicza się do zwykłego zwiedzania. Dzieci są uczone muzułmańskich modlitw —
tak słów, jak i gestów — i mają je na miejscu ćwiczyć. Niekiedy nawet są
zmuszane do wypowiadania słów wyznania wiary w Allacha. Oprócz tego muszą
słuchać indoktrynujących wypowiedzi imamów, na przykład gloryfikujących dżihad czy deprecjonujących zachodnią
kulturę.
Jak stwierdziła fundacja Civitas Christiana, która
przygotowała specjalny raport na ten temat (dostępny też w wersji angielskiej) część
z tych meczetów należy do radykalnych odłamów islamu, jest finansowanych przez
środowiska saudyjskie powiązane z wahabitami lub podlega tureckiej rządowej
agencji Diyanet, która hojnie finansuje kulturę islamską w Europie, a
jednocześnie stara się podporządkować sobie europejskie społeczności islamskie
w celu umocnienia w nich wpływów autokratycznego prezydenta Turcji Erdogana.
Poczynaniom Diyanet przyglądają się z niepokojem wywiady i rządy państw europejskich.
Część rodziców protestuje przeciwko wdrażaniu ich dzieci w praktykę
islamu, ale nie mają wielu środków obrony. Ogólnie rzecz biorąc, pozycja
rodziców w szkole holenderskiej jest słabsza niż w Polsce, a duża część
nauczycieli, także w szkołach chrześcijańskich, jest zwolennikami wycieczek do
meczetów w ich obecnej formie. W dodatku temat stosunku do islamu i tzw.
„allochtonów” jest w Holandii bardzo wrażliwy, także z przyczyn historycznych
(panowanie kolonialne w Indonezji i kilku innych krajach). I o ile istnieje
prawo rodziców do decydowania o wychowaniu religijnym dzieci, o tyle wycieczki
do meczetów mają na celu „poznawanie kultur” oraz „naukę szacunku” i oficjalnie
są elementem dydaktycznym. Dlatego nie można z nich dziecka tak po prostu
zwolnić. Rodzice chcący to uczynić musieliby udowodnić, że wizyta w meczecie ich
dziecku zaszkodzi, a to jest trudne. W przeciwnym razie szkoła nie jest
zobowiązana uwzględnić ich protestu.
Co więcej, gdy media zaczęły przyglądać się sprawie, wiele
szkół przestało po prostu informować rodziców o terminach wycieczek do meczetów
i dowiadywali się oni o sprawie po fakcie od swoich dzieci. Kiedy fundacja
Civitas Christiana ogłosiła, że czeka na informacje od rodziców na temat
wycieczek do meczetów, dostała tysiące zgłoszeń.
Ujawnienie filmu z meczetu w Zwolle i ogłoszenie raportu Civitas
Christiany spowodowały, że o problemie dyskusyjnej formy wycieczek do meczetów zaczęły
pisać media, tak zagraniczne, jak i niektóre holenderskie. Na tym się jednak kończyło.
Dopiero dzisiaj gazeta „Algemeen Dagblad” poinformowała, że poseł do parlamentu
holenderskiego Roelof Bisschop, reprezentujący chrześcijańską partię SGP, wystąpił
do ministra edukacji podstawowej i średniej oraz mediów, Arie Sloba, o zmianę
prawa, tak aby rodzice mieli prawo nie wyrazić zgody na wycieczkę do meczetu,
jeśli dziecko będzie musiało się tam uczyć modlić jak muzułmanin. „Algemeen
Dagblad” cytuje jego wypowiedź: „Wizyta w budynku kultu religijnego może być
bardzo interesująca i użyteczna, ale klęczenie przed Allachem to krok za
daleko”.
Źródła: ad.nl, express.co.uk, tpf.org, fr.sputniknews.com,
sceptr.net
Komentarze
Prześlij komentarz