Kto, kogo i kiedy wykorzystywał seksualnie w Kościele – raporty z Belgii i Holandii mówią, jak jest

W Polsce obchodziliśmy dzisiaj (8 marca), w pierwszy piątek Wielkiego Postu, dzień modlitwy i postu za grzechy wykorzystywania seksualnego osób małoletnich. Dzień ten ustanowiła Konferencja Episkopatu Polski na życzenie papieża Franciszka. O ile u nas całościowego raportu na temat molestowania seksualnego dzieci w Kościele jeszcze nie ma, o tyle Kościół belgijski opublikował taki raport w lutym br., a Kościół katolicki w Holandii zrobił to kilka lat temu. Płynące z tych raportów wnioski są bardzo ciekawe, a co więcej, spójne z danymi napływającymi z innych krajów, np. USA czy Irlandii, a także częściowymi danymi znanymi z Polski. A oto najważniejsze dane zawarte w raporcie belgijskim (jest on dostępny w wersji francuskiej i niderlandzkiej):
  • Najpierw ciekawostka: Niemal 74% z ogólnej sumy 426 zgłoszonych przypadków wykorzystania pochodziło z obszaru niderlandzkojęzycznego (Flandrii)! Z francuskojęzycznej Walonii tylko niecałe 19%, a ze stołecznej Brukseli 7,5%.
  • Płeć ofiar: Aż 76% przypadków wykorzystania dotyczyło chłopców, a tylko 24% – dziewcząt. Tymczasem aż 95% sprawców było mężczyznami, a tylko 5% kobietami!
  • Wiek ofiar w chwili popełnienia czynu: 19% poniżej 10 lat, 73% od 10 do 18 lat, 8% powyżej 18. roku życia.
  • Data popełnienia wykorzystywania:
Okres, w którym miało miejsce wykorzystanie
% przypadków wykorzystania
Przed 1950
4
1950–1960
18
1961–1970
34
1971–1980
24
1981–1990
12
1991–2000
5
Po 2000
3

Zauważmy, że prawie 60% przestępstw seksualnych wobec nieletnich w Kościele belgijskim miało miejsce w latach 60. i 70.!
  • Miejsce popełnienia wykorzystania seksualnego: Aż 43% to szkoła (prowadzona przez jakąś instytucję katolicką), 28% to parafia, 5% dotyczyło ministrantów, 5% działań charytatywnych, 4% ruchu młodzieżowego, 15% inne. Około 250 przypadków miało miejsce w środowisku księży i instytucji diecezjalnych, a 126 – zakonnym (w tym głównie zakony prowadzące szkoły).
  • Ciężar przestępstwa: 30% czynów zgłoszonych przez ofiary obejmowało gwałt z penetracją seksualną, a 70% mniejsze nadużycia.
Z danymi belgijskimi, mimo pewnych różnic, koresponduje raport Kościoła katolickiego w Holandii (tzw. komisji Deetmana).
  • Wiek ofiar: Ponad 52% miało od 6 do 12 lat, a ponad 29% od 12 do 14 lat; niecałe 4% miało mniej niż 6 lat. Więcej niż 14 lat – 15%.
  • Ciężar przestępstwa: Tylko 15% zgłoszonych czynów obejmowało penetrację seksualną, a 85% mniejsze nadużycia.
  • Data popełnienia wykorzystywania: Aż 42% przypadków wykorzystania miało miejsce w latach 50., a prawie 37% w latach 60.; 6% przed rokiem 1950; ponad 7% w latach 70., a tylko 2% w latach 80. i później (6% – brak danych).
  • Miejsce popełnienia wykorzystania seksualnego: Aż 67% szkoła! Niecałe 15% parafia, 11% inna instytucja kościelna niż szkoła, 7% – inne.
  • Płeć ofiar: 84% ofiar stanowili chłopcy! Dziewczynki tylko 16%... Jeśli w raporcie holenderskim podano zbiorcze dane dotyczące płci sprawców, to są tak schowane, że nie można ich znaleźć ;) Ale chodzi przecież o księży, a znakomita większość wymienionych zakonów również jest męska...
Raport holenderski liczy prawie 900 stron i zawiera bardzo szczegółowe informacje, w tym dotyczące zakonów i prowadzonych przez nie szkół. Wyłaniający się z nich obraz zdaje się tłumaczyć, dlaczego klęska wykorzystywania seksualnego dzieci w Kościele holenderskim wybuchła już w latach 50., o dekadę wcześniej niż w innych krajach zachodnich, i wcześniej też zaczęła wygasać. W kraju tulipanów kryzys zaczął się wcześniej. W raporcie jest mowa wprost, że zakonnicy porzucali zakon i brakowało powołań już w latach 50., więc w prowadzonych placówkach zaczęto masowo zatrudniać osoby świeckie, często nie spełniające odpowiednich wymagań. Załamały się także wymagania wobec samych zakonników oraz wewnątrzzakonne procedury nadzoru.
Czemu ponad 75% w Belgii, a ponad 80% w Holandii, ofiar to chłopcy? Czemu takie same dane statystyczne napływają także innych krajów?
Środowiskiem w Kościele holenderskim, które jawnie
afirmuje stosunki homoseksualne, są m.in.
dominikanie z klasztoru z Zwolle.
Trzeba tu przypomnieć, że rewolucja seksualna, która wybuchła w Holandii jawnie w połowie lat 60., a podskórnie zaczęła się już wcześniej, była ściśle połączona z afirmacją stosunków homoseksualnych. W latach 50. i 60. do seminariów duchownych i zakonów w krajach zachodnich zaczęto przyjmować osoby jawnie homoseksualne, co wcześniej było zabronione. Nasuwa się więc pytanie: Czy wybuch fali przestępstw wykorzystywania nieletnich w Kościele, w znakomitej większości wobec osób tej samej płci, w tym samym okresie jest przypadkiem? Czy jest przypadkiem, że ta epidemia zaczyna wygasać od końca lat 70., kiedy sprawcy z tej masowej fali zaczęli się starzeć, a władzę w Kościele objął Jan Paweł II? To za jego pontyfikatu, choć nie bez przeszkód wynikających z istnienia tzw. „lawendowej mafii”, zaczyna się wreszcie coraz skuteczniejsze przeciwdziałanie wykorzystywaniu seksualnemu nieletnich w Kościele. Jego następca, Benedykt XVI, dodatkowo zaostrza kurs – wprowadza m.in. pełny zakaz przyjmowania zdeklarowanych homoseksualistów do seminariów. Dzisiaj Kościół jest zmuszony stanąć w obliczu bolesnej prawdy, która jest jeszcze gorsza niż wszystko, czego się spodziewano.
Mimo danych płynących z kolejnych raportów o wykorzystywaniu seksualnym, w krajach Zachodu wciąż działają stowarzyszenia księży homoseksualistów, którzy domagają się „uznania”, „równouprawnienia”, a przede wszystkim walki z „homofobią” i „mową nienawiści” polegającą na cytowaniu danych statystycznych mówiących o płci ofiar i kościelnych sprawców. Przewodniczący takiego holenderskiego „związku zawodowego homo-pasterzy”, Frans Bossink, wysyła do papieża Franciszka kolejne listy, w których domaga się odwołania zakazu przyjmowania zdeklarowanych homoseksualistów do seminariów. „Mamy 45 członków i utrzymujemy obfite kontakty z holebi-pasterzami, naszymi braćmi z Flandrii” – zachwala Bossink swoją organizację, domagając się od papieża rozpoczęcia z nim dialogu. Jego zdaniem winny jest nie homoseksualizm, a nieuporządkowana seksualność, na którą mogą też cierpieć osoby heteroseksualne.
To prawda, mogą, o czym świadczy obecność nielicznych dziewczynek wśród ofiar wykorzystywania seksualnego w Kościele. Ale twarde liczby z raportów statystycznych mówią, jak rzeczywiście jest.

Źródła: rkkerk.nl, kerknet.be

Komentarze

  1. Sodomia jest karą za bezbożność. Najpierw, przez akceptację modernizmu, ścieku wszystkich herezji według osądu św. Piusa X, przyszła utrata wiary katolickiej, potem - najszkaradniejsze dewiacje seksualne godzące w samo prawo naturalne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz