Nieznany wiersz niderlandzkiego Szekspira, czyli o tym, jak najważniejszy holenderski bohater literacki uciekł do Polski

Odnaleziony wiersz J. van den Vondla.
Źródło: Koninklijke Bibliotheek Nederland
Kilka dni temu pojawiła się wiadomość, że odnaleziono nieznany wiersz Joosta van den Vondla, epitafium ku czci zmarłej ośmioletniej dziewczynki, napisane w 1667 roku. Takie rzeczy się zdarzają, ale w tym wypadku sprawa jest wyjątkowa, gdyż chodzi o jednego z dwóch największych holenderskich poetów, zwanego niderlandzkim Szekspirem (drugi to P.C. Hooft, którego z kolei można by przyrównać do Kochanowskiego). Postać Vondla jest dla Polaków szczególnie bliska (choć pewnie o tym nie wiemy) i od dawna planowałam o nim napisać. Z dwóch powodów: po pierwsze, w kalwińskiej Holandii, już jako dojrzały człowiek, przeszedł na katolicyzm i mimo wszelkich kłopotów i nieprzyjemności wiernie trwał przy naszej wierze, a po drugie – swego najsłynniejszego bohatera literackiego, równie ważnego dla Holendrów jak dla nas Kmicic i pan Tadeusz razem wzięci, wysłał na emigrację do Polski!
Źródło: dbnl.org
Vondel pochodził z rodziny mennonitów, protestantów prześladowanych przez innych protestantów. Urodził się w Kolonii, gdzie jego rodzice byli uchodźcami z Antwerpii, a życie spędził w Amsterdamie. Jak każdy godny szacunku amsterdamczyk prowadził własny interes (sklep pończoszniczy), a oprócz tego pisał poezje: liryki, satyry, polemiki, eposy i poematy dydaktyczne, oraz tłumaczył wielkich autorów starożytnych. Jednak najszerzej zasłynął z dramatów teatralnych, których stworzył ponad dwadzieścia. Najsławniejszy z nich to Gijsbrecht van Amstel (Gysbreght van Aemstel), napisany specjalnie na inaugurację nowego budynku pierwszego publicznego teatru w Amsterdamie (odbyła się ona 3 stycznia 1638 roku). To zdumiewające, ale sztuka ta od tamtego momentu była uroczyście wystawiana w Amsterdamie co roku w dniu 3 stycznia aż do 1968 roku włącznie! Dała jej radę dopiero rewolucja ’68 roku. 330 lat na afiszu!
Piotr Oczko, krakowski niderlandysta oraz znawca holenderskiej literatury i kultury, z którego książki „W najdroższej Holandyjej” czerpię te informacje, pisze, że w dramacie Gijsbrecht van Amstel Joost van den Vondel uczynił rzecz dla Holendrów arcyważną – stworzył mit ich najważniejszego i najpiękniejszego miasta, Amsterdamu, przyrównując jego początki do obrony Troi, a jego włodarzy i mieszkańców – do starożytnych herosów, takich jak Eneasz i Ulisses. Mit ten zapuścił trwałe korzenie w mentalności mieszkańców Kraju Tulipanów i był bardzo potrzebny, ponieważ do chwili wspaniałego rozwoju w XVII wieku, równie gwałtownego jak Wielki Wybuch, miasto nad rzeką Amstel było mało ważną mieściną gdzieś na bagnistych krańcach kulturalnego świata. Więc choć ówczesne amsterdamskie elity niezwykle raziły występujące w dramacie odwołania do katolickiego kultu i realiów, sztuka zdobyła ogromną popularność i przez stulecia pełniła dla Holendrów podobną rolę, jak dla nas Pan Tadeusz czy trzecia część Dziadów.

Fundamenty zamku zarządców Amsterdamu przy ul. Nieuwezijds Kolk.
Źródło: Amsterdam Bureau Monumenten en Archeologie/Wikimedia Commons

Gijsbrecht van Amstel istniał naprawdę, a w celu „zagrania” głównej roli w dramacie narodowym jego postać została tylko przez Vondla uatrakcyjniona (podobny zabieg uczynił Sienkiewicz ze Skrzetuskim). Na przełomie XIII i XIV wieku był administratorem miasta i otaczających je ziem z ramienia biskupa Utrechtu, władcy tych terenów. Posiadał też w Amsterdamie zamek (odnalezienie w 1994 r. jego prawdopodobnych fundamentów wywołało entuzjazm amsterdamczyków). Wskutek waśni feudalnych, których skomplikowanych szczegółów litościwie Państwu oszczędzę, miasto zostało zdobyte, a Gijsbrecht, jego bohaterski obrońca, musiał uciekać. Vondel nadał temu wydarzeniu z 1304 roku wspaniałą szatę literacką, wzorowaną na zdobyciu Troi – jest nawet oszukańczy koń :) Pomylił się w dacie ucieczki Gijsbrechta, gdyż miała ona miejsce kilka lat wcześniej i jej powodem była inna waśń feudalna – ale sam jej fakt nie ulega wątpliwości. I oto, dokąd zdaniem Vondla uciekł holenderski bohater:
Odwagi nabierz, poniechaj rozpaczy,
Słuchaj tego, co sam Bóg rozkazać ci raczy,
Wolą jest jego, byś osiadł aż w Prusów krainie,
Przez nią, hen od gór polskich Wisła szemrząc płynie,
Łagodnie obmywając brzegi urodzajne.
Tam czekaj, aż tu zgasną żądze zemsty marne,
W tym świecie lepszym syn twój miasto – Nową Holandię zbuduje,
Ty o smutku zapomnisz, który cię frasuje.
(tłum. Piotr Oczko)
Syn uchodźców mennonickich musiał wiedzieć, że tysiące jego pobratymców, uchodzących przed prześladowaniami w krajach Europy Zachodniej, zostały gościnnie przyjęte w Polsce i podlegających jej Prusach Królewskich. W czasach Vondla ta emigracja była bardzo żywa i liczna. Badacze twierdzą, że miasto Nowa Holandia, wspomniane w dramacie, to dzisiejszy Pasłęk, noszący do 1945 r. nazwę Preussich Holland. Podkreślają też, że w herbie miasta, mającym postać typową dla herbów rycerskich, a nie miejskich, widnieje średniowieczny rycerz.
Philips Koninck, Uczony w pracowni. Źródło: Muzeum UJ
Czy historyczny Gijsbrecht van Amstel, zarządca Amsterdamu, sam faktycznie trafił do Pasłęka, tego się zapewne nigdy nie dowiemy. Ale tysiące Holendrów, dzięki katolickiemu amsterdamskiemu poecie Vondlowi, do dziś czytają w swoim najważniejszym dramacie narodowym o „lepszym świecie”, przez który hen, z polskich gór, płynie Wisła.
Vondel zamieścił wzmianki o Polsce także w kilku wierszach (dwa z nich powstały z okazji ślubu króla Władysława IV) i nie jest to jeszcze koniec jego związków z Polską. Jak podaje Piotr Oczko, obraz Philipsa Konincka Uczony w pracowni, znajdujący się w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Collegium Maius, przedstawia najprawdopodobniej właśnie jego. Liczne odwołania do Polski w twórczości słynnego niderlandzkiego poety mogą wydawać się zaskakujące, ale w rzeczywistości elity kulturalne Polski i Holandii łączyły w XVI-XVII wieku żywe wzajemne kontakty. Kiedyś powrócę do tematu.

Źródła: P. Oczko, W najdroższej Holandyjej, księgarnia Akademicka, Kraków 2009; nrc.nl, dotknijkultury.pl

Komentarze