Zamach – podpalenie kościoła w Arnhem

Jan van Schuylenburg, członek wspólnoty zielonoświątkowej Oase z Arnhem, tuż po godzinie 22.00 w sylwestra przybył jako wolontariusz do kościoła swojej wspólnoty Sint Nicolaaskerk, położonego w wielokulturowej dzielnicy Presikhaaf. Zbliżając się do niego, zauważył na rogu ulicy dużą grupę młodzieńców, a wokoło jeszcze kilka mniejszych. Jak później zrelacjonował, dali mu do zrozumienia, że nie jest tu mile witany. Chwilę później usłyszał głośny huk i ujrzał nagły blask. Ktoś rzucił z całej siły butelką PET z zapalającą zawartością w drzwi kościoła. Butelka wybuchła i w oknach nad drzwiami wyleciały szyby. Równocześnie ktoś odjechał na skuterze. Jan wyjrzał i zaraz zawrócił do wnętrza kościoła po gaśnicę. Udało mu się ugasić pożar, zanim się zdążył rozszerzyć. Zajęło to 90 sekund. Jan odniósł wrażenie, że wybuchającą zawartością butelki były silne fajerwerki. Drzwi wejściowe zostały poważnie uszkodzone, ale dzięki jego obecności i szybkiej reakcji udało się nie dopuścić do spłonięcia całej świątyni.

Kościół Sint Nicolaas w Arnhem. Fot. Google Street View

Był to już drugi zamach na kościół Sint Nicolaaskerk z użyciem ładunku zapalającego w ciągu kilku miesięcy. W ubiegłym roku na jednym z okien umieszczono niewielką bombę. W wyniku wybuchu wybite zostały okna. Oprócz tego, jak w rozmowie z lokalną rozgłośnią radiową „Omroep Gelderland”, która upubliczniła wiadomość o zamachu na kościół, poskarżył się pastor wspólnoty Jacco de Maaker, regularnie zdarzają się mniejsze akty wandalizmu, na przykład rozbijanie okien. Zamontowano kamery, ale to nie powstrzymuje agresorów. „Co jeszcze możemy zrobić?” – pyta retorycznie pastor. Jednak dzięki kamerom nagrany został moment sylwestrowego zamachu – sprawcą był młodzieniec w charakterystycznej bluzie z kapturem. Nagrania pozwoliły także dostrzec, że podczas zamachu po drugiej stronie ulicy stali młodzi ludzie przygotowani do fotografowania go na bieżąco. Materiał opracowany przez rozgłośnię „Omroep Gelderland” mogą Państwo zobaczyć tutaj:


W rozmowie z „Omroep Gelderland” pastor de Maaker podkreślił, że kierowana przez niego wspólnota nie ogranicza się do modlitwy i aktywności wewnętrznych, lecz podejmuje także różne działania na rzecz lokalnej społeczności. Jednak kolejne ataki i zamachy zniechęcają i przygnębiają członków Oase. Pytają, dlaczego ich to spotyka. De Maaker zdaje sobie sprawę, że ich wspólnota uniknęła utraty kościoła tylko dzięki obecności  wolontariusza Jana van Schuylenburga, który natychmiast stłumił ogień.

Policja prowadząca śledztwo potwierdza, że zamach został dokonany za pomocą czegoś w rodzaju koktajlu Mołotowa, ale nie zidentyfikowała jak dotąd żadnych podejrzanych.

Źródła: gld.nl, nos.nl, oasearnhem.nl

Komentarze