Opat, który założył księstwo trwające ponad tysiąc lat

Dziś w kościołach i katolickim Internecie pełno jest informacji o świętym Grzegorzu, papieżu i Doktorze Kościoła, bo jego wspomnienie zostało przeniesione na dzisiejszy dzień z tradycyjnej daty marcowej, ale na 3 września przypada wspomnienie także kilku innych świętych. Jest wśród nich jeden z ziem niderlandzkich, i to bardzo zasłużony dla kościelnej i świeckiej historii swojego regionu. Żył w VII wieku i w Polsce zapewne niemal nikt o nim nie słyszał. A postać jest ciekawa i mam nadzieję, że dzięki temu tekstowi „pójdzie w świat”.

Relikwiarz św. Remakla, kościół w Stavelot, fot. Wikimedia Commons/Kris Buelens

Święty Remakl, po łacinie Remaclus lub Remaculus, po germańsku Rimagilus (Ramigilus), urodził się około roku 600 lub trochę później w Akwitanii. Musiał pochodzić z elit, bo wychowywał się na dworze książęcym. Jego nauczycielem był Sulpicjusz Pobożny, biskup Bourges. W roku 625 wstąpił do słynnego burgundzkiego opactwa Luxeuil, a następnie przyjął święcenia kapłańskie. Około roku 631 został pierwszym opatem założonego przez świętego Eligiusza opactwa Solignac. Musiał być dobrym organizatorem, bo otrzymał też zarząd nad opactwem Cougnon w księstwie Luksemburga, jak również doradzał pobożnemu królowi Austrazji Sigebertowi III, także czczonemu jako święty. Remakl nie miał trudności z przekonaniem Sigeberta do ufundowania kolejnych opactw. Malmedy powstało w roku 648, a Stavelot w 650. Leżą one niedaleko siebie, w Ardenach, w dzisiejszej belgijskiej prowincji Liège.

W 650 roku święty Amand z Maastrichtu zrezygnował ze swojej stolicy biskupiej, by poświęcić się na powrót pracy misyjnej. Święty Remakl został jego następcą. Pełnił tę funkcję prawdopodobnie do 669 lub 670 roku. Musiał być wytrawnym mistrzem duchowym, bo z jego kierownictwa korzystali między innymi święty Trudo, święty Babolen, święty Teodard z Maastricht i święty Lambert. Około 673 roku Remakl zmarł. Cieszył się znaczną popularnością, o czym świadczą liczne jego wizerunki i dedykowane mu kościoły na terenie dzisiejszej wschodniej Belgii, Luksemburga, Holandii i Niemiec. Ocalał m.in. jego piękny relikwiarz z ok. 1285 roku, przechowywany obecnie w kościele św. Sebastiana w Stavelot. Remakl jest też patronem znanego miasta miasta Spa, od którego powstało określenie „spa” oznaczające uzdrowisko.

Św. Remakl, Malmedy, fot. Wikimedia Commons/Jean-Pol Grandmont
Ale najciekawsze z dzisiejszego punktu widzenia wydają się dwa założone przez niego (z pomocą króla Sigeberta) opactwa w Stavelot i Malmedy. Otóż zostały one założone jako niezależne księstwo, a ich opat miał rangę księcia! Co więcej, księstwo to przetrwało ponad tysiąc sto lat, aż do rewolucji francuskiej, kiedy to zostało zniesione, a jego teren przyłączono do Francji. Po kongresie wiedeńskim włączono je do Królestwa Holandii, a w 1830 roku, po wyodrębnieniu Belgii, znalazło się z kolei w jej granicach. I tak jest (przynajmniej na razie) do dziś.

Księstwo Stavelot-Malmedy nie było duże, a jego obszar składał się z kilku oddzielnych kawałków. Tak to bywało w czasach feudalnych. Za to nosiło dumną nazwę Księstwo Opackie Stavelot-Malmedy. Takich księstw opackich było w tamtych czasach więcej, ale to wyróżniało się po dwoma względami: po pierwsze, było jednym z trzech księstw z terenu dzisiejszej Belgii (oprócz księstwa Bouillon i księstwa biskupiego Liège), które nigdy nie weszły w skład najpierw hiszpańskich, a potem austriackich Niderlandów; a po drugie, książę-opat Stavelot-Malmedy zasiadał w ławie kościelnej Kolegium Książąt Rządzących Sejmu Cesarskiego (oczywiście chodzi o Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego) obok książąt-biskupów i podczas głosowań miał pełnoprawny głos. Taki przywilej mieli jedynie bardzo nieliczni książęta-opaci.

Jeśli ten opis wydaje się Państwu zagmatwany, to na pewno się rozjaśni, jeśli przypomnę, że znakomita część dzisiejszej Europy Zachodniej z Niemcami na czele była przez bardzo długi czas mozaiką niezliczonych małych kraików rządzonych przez lokalnych władców, zarówno świeckich, jak i duchownych: książąt, hrabiów, biskupów, opatów itp. Nad nimi były jednostki wyższe, takie jak Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego oraz królestwa. Likwidacja tych wszystkich państewek następowała stopniowo od rewolucji francuskiej do początku dwudziestolecia międzywojennego. Przetrwały tylko, jako swego rodzaju eksponaty muzealne, Luksemburg, Liechtenstein, Andora, Monako i San Marino. Nawiasem mówiąc, zbiegiem okoliczności akurat dzisiaj, 3 września, przypada również wspomnienie świętego Marinusa, czyli lokalnego świętego i patrona San Marino.

Niestety rewolucji francuskiej nie przetrwało nie tylko księstewko Stavelot-Malmedy, ale też same opactwa. Ponadtysiącletnie budowle o ogromnej wartości historycznej, gromadzące liczne dzieła sztuki i księgi naukowe, padły ofiarą francuskich krwawych barbarzyńców z trójkolorową kokardą oraz hasłami o rzekomej wolności, równości i braterstwie na ustach. Ale duchowości monastycznej, i szerzej chrześcijańskiej, nie da się trwale wyplenić. Po drugiej wojnie światowej w Wavreumont, dokładnie między Stavelot a Malmedy, powstał całkiem nowy klasztor benedyktyński, noszący imię świętego Remakla. Należy on do tej samej kongregacji Zwiastowania co nasz krakowski Tyniec.

Ze Stavelot łączy się nieoczekiwany polski wątek. Otóż w 1899 roku mieszkał tam przez kilka miesięcy wielki francuski poeta Guillaume Apollinaire, czyli po prostu nasz rodak Wilhelm Apolinary Kostrowicki. I dzisiaj w budynku dawnego opactwa znajduje się jego muzeum (więcej informacji: www.abbayedestavelot.be/musee/musee-guillaume-apollinaire/).

Z postacią świętego Remakla łączą się także legendy. Dwie można odnaleźć na blogu promującym turystykę na tych terenach (które, nawiasem mówiąc, stanowią historycznie część księstwa Luksemburga, odciętą od macierzy przez polityków przy zielonych stolikach). Streszczę je, bo są urocze:

·       Diabeł nieustannie niszczył dzieła świętego mnicha Remakla i pod postacią wilka atakował jego osła, który przewoził zapasy żywności oraz kamienie na budowę klasztoru. Remakl rzucił w niego różańcem i wilk zastygł. Potem aż do ukończenia budowy klasztoru musiał służyć Remaklowi jako zwierzę juczne. Kiedy później zimą słychać było świst wiatru, ludzie mówili, że to nie wiatr, tylko głos wilka, któremu towarzyszy zapach siarki.

·       Anioł ostrzegł Remakla, że diabeł zamierza rzucić w klasztor wielkim blokiem skalnym. Polecił więc jednemu z mnichów, by wyszedł mu na spotkanie z torbą pełną butów. Zmęczonemu niesieniem ciężkiego kamienia diabła, który zapytał, jak daleko jeszcze do opactwa, mnich odpowiedział, że bardzo daleko, i pokazał sandały, które niby znosił, idąc z klasztoru. Diabeł, przestraszony rzekomą długością dalszej wędrówki, zrezygnował z ataku i pozostawił wielki kamień na tym miejscu.

Źródła: traces-memoire.luxembourg-belge.be/saint-remacle-de-stavelot-a-vielsalm/, Wikipedia, deon.pl

 

Komentarze