Uniwersytet (katolicki), czyli kot Schrödingera

Niedawno zakończona wizyta ad limina biskupów holenderskich w Rzymie przyniosła nowy zwrot akcji w rozgrywanym trzeci rok meczu (jak widać, udzieliła mi się atmosfera Mundialu) pod hasłem „Czy Radboud Universiteit w Nijmegen jest katolicki?”. Wcześniej nie miałam czasu o tej sprawie pisać, więc przedstawię pokrótce przebieg wydarzeń.

Uniwersytet Radbouda (Radboud był jednym z ważniejszych świętych z czasów rodzenia się Holandii) w Nijmegen został założony w 1923 r. przez fundację powołaną do życia przez Episkopat holenderski. Z tego powodu Episkopatowi przysługiwało prawo zatwierdzania administratorów, którzy nim zarządzali, a za to uniwersytet mógł oficjalne nosić określenie „katolicki”. W ciągu ubiegłego stulecia Uniwersytet położył ogromne zasługi dla życia umysłowego i duchowego zarówno holenderskiego Kościoła katolickiego, jak i całej Holandii, a jednym z jego rektorów był święty Tytus Brandsma.

Magazyn uniwersytetu Radbouda „Vox”, artykuł z 15 listopada br.:
„Czy uniwersytet nadal uważa się za katolicki? To pozostaje niejasne
”.

Jednak w ostatnich latach między biskupami i profesorami narastały coraz większe konflikty, ponieważ ich poglądy coraz bardziej się rozchodziły. W końcu nastąpił wybuch jawnej wrogości i zerwanie. To znaczy według jednych, bo według innych zerwania jednak nie było. Obecny stan rzeczy jest dość niejasny, a poszczególne osoby zaangażowane w sprawę oraz sympatyzujące czy to z jedną, czy to z drugą stroną media opisują sytuację inaczej. Sprawia to trochę wrażenie, jakby uniwersytet znajdował się w stanie superpozycji i jednocześnie był i nie był katolicki, podobnie jak kot Schrödingera był w stanie superpozycji między życiem a śmiercią.

W ciągu prawie stu lat z katolickiej uczelni założonej w 1923 r. w Nijmegen wyrósł uniwersytet działający dziś pod nazwą Radboud Universiteit Nijmegen oraz powiązany z nim i prowadzący badania naukowe szpital kliniczny Radboud UMC. Instytucje te liczą kilkadziesiąt tysięcy studentów i kilka tysięcy profesorów, a ich działanie finansuje państwo holenderskie. Nadzorowała je fundacja Stichting Katholieke Universiteit (SKU), czyli „Fundacja Uniwersytet Katolicki”. Ale jesienią 2020 r., po kilkuletnim okresie odrzucania kandydatów na członków zarządu przez Episkopat Holandii (ponieważ osoby te nie były wierzącymi katolikami prowadzącymi życie zgodne z zasadami Kościoła katolickiego) SKU uzyskała od świeckiej Izby Przedsiębiorczości w Amsterdamie orzeczenie pozwalające jej mianować członków zarządu i przeprowadzać restrukturyzację bez zgody biskupów.

Wówczas Episkopat Holandii odebrał fundacji SKU prawo posługiwania się określeniem „katolicka”, co wynikało ze starej zasady obowiązującej w Kościele, że takie określenie mogą nosić tylko te instytucje, które mają akceptację miejscowego biskupa. (U nas podobny konflikt wystąpił jakiś czas temu w związku z „Tygodnikiem Powszechnym”, który przestał prosić biskupa o asystenta kościelnego i głosił poglądy sprzeczne z nauczaniem Kościoła, ale w winiecie nadal utrzymywał określenie „katolicki”). Natomiast władze fundacji opracowały nowy statut, uniezależniający ją od Episkopatu Holandii, przyjęły nazwę Stichting Universiteit Nijmegen i zaczęły na różne sposoby, także werbalnie, demonstrować niezależność od Kościoła katolickiego.

„Katholiek Nieuwsblad”, artykuł z 11 listopada br.: „Rzym: uniwersytet Radbouda jednak katolicki”.

Co więcej, jeszcze na długo przed kryzysem z jesieni 2020 roku, bo w 2006 roku, wydział teologiczny uniwersytetu stracił prawo nadawania uznawanych przez Rzym stopni kościelnych, ponieważ nie spełniał koniecznych do tego wymogów Watykanu.

Pierwszy sygnał, że sytuacja wcale nie została ostatecznie ujednoznaczniona, pojawił się w końcu czerwca bieżącego roku. W wydawanym przez uniwersytet magazynie „Vox” opublikowany został artykuł informujący, iż w najnowszym Annuario Pontificio, czyli „Roczniku papieskim” będącym swego rodzaju książką telefoniczną ogólnoświatowego Kościoła katolickiego, uniwersytet w Nijmegen jak najbardziej figuruje, między uniwersytetami w Niagara Falls i w Ottawie. Czyli dla Watykanu, w odróżnieniu od holenderskiego Episkopatu, jest jak najbardziej katolicki. Biskup Den Bosch Gerard de Korte, w którego diecezji znajduje się Nijmegen, poproszony przez „Vox” o komentarz, nie odpowiedział wprost na pytanie „jest czy nie jest”, lecz użył ogólnego sformułowania, zwracając uwagę, że uczelnie katolickie muszą przestrzegać konstytucji apostolskiej Jana Pawła II Ex corde Ecclesiae, która nakazuje im stosowanie katolickiej perspektywy teologicznej. Podkreślił też jednak, że udział delegacji uniwersytetu w majowej kanonizacji dawnego rektora uniwersytetu Tytusa Brandsmy wzmocnił świadomość jego katolickich korzeni. Na koniec artykułu „Vox” wspomniał o otwartości biskupów oraz stwierdził, że być może uniwersytet kiedyś znowu będzie mógł używać określenia „katolicki”, lecz jednocześnie zacytował wypowiedź aktualnego rektora, że dawna formalna rola biskupów już nie wróci.

Po tym artykule przez kilka miesięcy tu i tam zgłaszano wątpliwości, czy dla Watykanu uniwersytet w końcu jest katolicki czy nie. Wzmianka w Annuario Pontificio mogła przecież pojawić się skutkiem zwykłej biurokratycznej inercji. Nowe informacje pojawiły się w tym miesiącu, podczas wizyty ad limina biskupów holenderskich w Watykanie. Podczas spotkania z prasą biskup de Korte powiedział, że od kilku miesięcy na prośbę Watykanu prowadzi rozmowy z władzami uniwersytetu w celu wzmocnienia treści katolickich w jego przekazie i że złożył raport nt. uniwersytetu w dykasterii watykańskiej, zajmującej się uczelniami katolickimi. Zostało wyjaśnione, że uniwersytet mimo decyzji biskupów z 2020 roku nadal jest katolicki, ponieważ taki predykat nadała mu Stolica Apostolska, formalnie statuując jego istnienie w 1923 roku, i tylko Stolica Apostolska ma prawo go odebrać. Żaden Episkopat tego uczynić nie może. „Katolickość” straciła fundacja nadzorująca uniwersytet, ale nie sam uniwersytet.

„Nederlands Dagblad”, artykuł z 11 listopada br.: „Rzym daje holenderskim biskupom
po łapach: uniwersytet Radbouda w Nijmegen jest jednak katolicki
”.

W tym momencie mogło się wydawać, że sprawa jest już jasna, ale okazało się, że jednak nie do końca. Jak wiadomo, w tym najgorszy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Po tym, jak biskupi i Watykan jednoznacznie potwierdzili, że uniwersytet jest katolicki, przedstawiciele uniwersytetu zaczęli wyraźnie sugerować, że wcale tak nie jest. Sądząc po ich wypowiedziach dla prasy (sprawa szczegółowo relacjonowana jest m.in. przez „Katholiek Nieuwsblad”, „Nederlands Dagblad” i „Vox”), zaczęli oni odczuwać określenie „katolicki” być może jako wręcz zagrażające. Obecnie wyraźnie podkreślają niezależność uniwersytetu od Kościoła i dzielące ich różnice światopoglądowe oraz stanowczo odrzucają możliwość wpływania na niego przedstawicieli Kościoła. Kwestia tożsamości katolickiej jest dziś istotna tylko dla znikomej grupy profesorów i studentów uniwersytetu, a znaczna większość jest niechrześcijańska, ateistyczna czy indyferentna i ważne są dla nich wartości sprzeczne z ortodoksyjnym nauczaniem katolickim, na przykład realizacja oczekiwań środowisk LGBT.

Rolę negocjatora stara się cierpliwie spełniać biskup Gerard de Korte, który jako jeden z najbardziej liberalnych przedstawicieli holenderskiego Episkopatu ma największe szanse dogadania się z progresywną uczelnią. I na szczęście to do niego z mocy prawa należy ta rola. Biskup zapowiada, że ze strony Kościoła zostanie powołana rada doradcza, która rozpocznie dialog z radą uniwersytecką na temat katolickiej tożsamości uczelni.

Do wzajemnego zbliżenia i poprawy atmosfery mają też posłużyć zakładane właśnie instytut i katedra Laudato Si (nazwa pochodzi od encykliki papieża Franciszka poświęconej ekologii), które będą się zajmować rozwojem i promocją ekologii integralnej przy uwzględnieniu katolickiego punktu widzenia.

Nie wiadomo, ile katolickości w katolickości uniwersytetu Radbouda uda się utrzymać. Miejmy więc nadzieję, iż maksyma mówiąca, że łagodnością i cierpliwością można uzyskać więcej niż surowością, po raz kolejny okaże się prawdziwa.

Źródła: kn.nl, nd.nl, voxweb.nl

Komentarze

  1. Z tego artykułu odniosłem wrażenie, że kościół po raz kolejny próbuje udwowdnić kwadraturę koła ? Po co sygnujemy instytucje przymiotnikiem 'katolicki' coś co nie chce i nim być ? W ten sposób rośnie chaos w kościele skoro ? Skoro 'katolickimi' określimy dwa przeciwstawne poglądy to tak naprawdę katolicki znaczy cokolwiek. Od lat obserwujemy ten brak ewangelicznej soli w KK ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz