Seminarium dla „późnych powołań” zamyka się z braku chętnych

Istniejące od 39 lat seminarium duchowne Bovendonk dla „późnych powołań”, czyli mężczyzn, którzy zapragnęli zostać księżmi w wieku dojrzałym, zostanie zamknięte wiosną przyszłego roku. Po najbliższych święceniach kapłańskich, które przyjmie dwóch studentów Bovendonk, pozostanie w nim bowiem już tylko czterech alumnów, w tym dwóch z Belgii. Podobne seminarium kilka lat temu otwarto w Polsce, z podobnej motywacji jak w Holandii: w przekonaniu, że we współczesnym świecie ważne decyzje życiowe są podejmowane coraz później, liczono, że umożliwienie ukończenia studiów seminaryjnych i uzyskania święceń kapłańskim mężczyznom, którzy zdecydowali się na taką drogę życiową w wieku dojrzałym, pozwoli nieco zmniejszyć deficyt księży narastający wskutek kryzysu powołań.

Budynek seminarium Bovendonk w Hoeven. Fot. Wikimedia Commons/JHGS

Seminarium Bovendonk w brabanckim miasteczku Hoeven formowało „późne powołania” dla potrzeb sześciu diecezji holenderskich oraz różnych zgromadzeń zakonnych. W ciągu 39 lat istnienia wykształciło około stu księży i dodatkowo niewielką liczbę diakonów. W odróżnieniu od typowych seminariów, zajęcia w nim odbywały się w trybie weekendowym: przez cztery lata studiów zajęcia od piątku do niedzielnego popołudnia przez dwadzieścia weekendów w roku, a potem dwa lata praktyk duszpasterskich. Dzięki temu mogli w nim studiować mężczyźni, którzy w ciągu tygodnia pracowali jeszcze w swoich poprzednich zawodach.

Detal fasady: św. Bonawentura. Fot. Wikimedia Commons/JHGS
Rektor seminarium Bovendonk Patrick Kuipers, pełniący jednocześnie funkcję rektora seminarium archidiecezji utrechckiej (Ariënsinstituut), przyznał w rozmowie z gazetą „Nederlands Dagblad”, że przekonanie o przesuwaniu się decyzji o kapłaństwie na późniejszy wiek okazało się błędne. Seminarium dla „późnych powołań” nie okazało się „jajkiem Kolumba”. Z drugiej strony, chętni do kapłaństwa zgłaszają się także spośród ludzi młodych, jakkolwiek są bardzo nieliczni. Problem kryzysu powołań jest globalny i dotyczy wszystkich grup wiekowych.

W latach świetności w Bovendonk studiowała prawie trzydziestka alumnów. Kiedy jego obecny rektor obejmował swoje stanowisko półtora roku temu, było ich dwunastu. Obecnie jest sześciu, a za rok zostanie czterech. Najmłodszy jest na czwartym roku; od trzech lat nie przyjęto nikogo. Do zrównoważenia budżetu potrzeba minimum szesnastu studentów. Ale nie tylko o pieniądze chodzi; w rozmowie z „Nederlands Dagblad” rektor Kuipers poinformował, że w Bovendonk brakuje nie tylko chętnych do studiowania, lecz także do wykładania. Trzymanie otwartego seminarium dla kilku osób po prostu nie ma sensu, nawet gdyby nadal były pieniądze na finansowanie go. Do zdrowej i zrównoważonej formacji przyszłych kapłanów potrzebna jest grupa licząca co najmniej dwadzieścia pięć osób – taką opinię wyraził kiedyś papież Franciszek i ks. Patrick Kuipers na podstawie swojego doświadczenia rektora dwóch seminariów się z nim zgadza.

Dlatego na początku grudnia biskup Bredy Jan Liesen podjął decyzję, że z końcem obecnego roku akademickiego seminarium w Bovendonk tymczasowo przestanie działać („tymczasowo”, żeby nie zamykać furtki nadziei, że być może kiedyś w przyszłości pojawią się nowi kandydaci). Ostatni czterej alumni – dwaj z belgijskiej Antwerpii oraz dwaj Holendrzy kształcący się jedynie na stałych diakonów – będą mogli kontynuować formację w swoich diecezjach.

Detal fasady: In Te Domine speravi (Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki).
Fot. Wikimedia Commons/JHGS

Według informacji „Nederlands Dagblad” w Holandii działa obecnie nadal, oprócz Bovendonk, pięć diecezjalnych seminariów duchownych: diecezji Utrecht, Haarlem-Amsterdam, Rotterdam, Den Bosch i Roermond. Sumaryczna liczba alumnów w tych seminariach wynosi obecnie pięćdziesięciu pięciu, ponaddwukrotnie mniej niż dwadzieścia pięć lat temu. Co więcej, około połowy stanowią alumni z zagranicy, przede wszystkim z Indii i Ameryki Łacińskiej, którzy zapragnęli służyć jako kapłani wiernym w Holandii. Miejscowych alumnów, tzn. obywateli Holandii, jest tylko około dwudziestu. Postulat połączenia seminariów diecezjalnych jest dyskutowany w episkopacie holenderskim od pewnego czasu, ale ta decyzja jest wciąż odkładana.

Podobne decyzje czekają zresztą Kościół polski, w którym po reformie terytorialnej z 1992 r. namnożono małych diecezji i w każdej z nich otwarto seminarium, często dla garstki alumnów. Mogą nawet istnieć, jak w Warszawie, dwa niezależne seminaria diecezjalne w jednym mieście, plus dodatkowo odrębne seminaria neokatechumenalne (tzw. Redemptoris Mater, w Holandii też są dwa takie) i zakonne. Dzisiaj w wielu z nich jest po kilkunastu alumnów – na wszystkich sześciu latach studiów łącznie.

Źródła: nd.nl, kn.nl, bndestem.nl, bovendonk-opleidingen.bisdomvanbreda.nl

Komentarze