Następczyni tronu holenderskiego w podróży poślubnej po Polsce

Dzisiejszy temat nie jest związany z Kościołem ani dziedzictwem chrześcijańskim, ale za to ma bardzo dużo wspólnego z relacjami polsko-holenderskimi, a pielęgnowanie kontaktów między naszymi narodami również nas bardzo interesuje :) Do tego zaczął się karnawał sprzyjający lekkiej i wesołej tematyce, a jeśli dodać, że właśnie obchodzimy 86. rocznicę tego wydarzenia, to jak można o nim nie napisać?

Wydarzenie było zupełnie unikalne i dotyczyło śmietanki towarzyskiej najczystszej wody. Był to właściwie jedyny taki wypadek w historii. Otóż w styczniu 1937 r. następczyni tronu holenderskiego księżniczka Juliana oraz jej poślubiony kilka dni wcześniej małżonek, książę Bernhard zu Lippe-Biesterfeld – dziadkowie obecnego króla Holandii Wilhema Aleksandra  przyjechali DO POLSKI w podróż poślubną. Głównym miejscem ich pobytu była Krynica, będąca wówczas modnym i eleganckim górskim kurortem. Stała się ona znana również poza granicami Polski dzięki światowej sławy śpiewakowi operowemu Janowi Kiepurze, który chętnie tam przebywał i dawał koncerty, i miał własną nowoczesną willę. Oprócz tego para książęca odwiedziła Kraków, Zakopane i inne miejsca.

Do spędzenia podróży poślubnej w Polsce zachęcił dostojnych gości hrabia Mielżyński z Poznańskiego, dobry znajomy księcia Bernharda, wraz z Janem Kiepurą. Księżniczka Juliana i książę Bernhard jeździli na nartach, spotykali się z polską arystokracją, uświetniali swoją obecnością pożyteczne imprezy, wzięli udział w polowaniu, nawiedzili grób marszałka Piłsudskiego w Katedrze Wawelskiej, obejrzeli zabytki Krakowa, odwiedzili Morskie Oko i wjechali świeżo zbudowaną kolejką (dumą ministra Aleksandra Bobkowskiego) na Kasprowy Wierch.

Wszystko miało być sekretne i anonimowe, ale ukrycie takiej sensacji po prostu nie mogło się udać. Dziennikarze zwiedzieli się niemal natychmiast i relacje z pobytu holenderskiej następczyni tronu oraz jej małżonka w Polsce przez kilka tygodni zajmowały całe szpalty w gazetach. Niektóre z tych materiałów wcale się nie zestarzały, są urocze i wciągające nawet dziś. Oto artykuły z numerów 3, 5 i 6 Światowida”, jednego z najlepszych międzywojennych tygodników ilustrowanych.





Komentarze