Kuriozalny antykatolicki wyrok belgijskiego sądu

25 czerwca br. sąd cywilny w Mechelen uznał byłego arcybiskupa Mechelen-Brukseli Jozefa De Kesela i obecnego piastującego tę funkcję arcybiskupa Luca Terlindena za winnych dyskryminacji ze względu na płeć i nakazał im wypłacenie powódce po 1500 euro odszkodowania. Dlaczego? Bo odmówili kobiecie przyjęcia na formację dla stałych diakonów.

Sąd przyznał, że nie ma kompetencji do anulowania odmowy arcybiskupa i jego poprzednika oraz do określania osób, które mogą lub nie mogą być dopuszczane do formacji diakońskiej, ponieważ byłoby to sprzeczne z prawem do wolności religijnej. Nakazał jednak obu biskupom wypłatę odszkodowania, ponieważ – warto zwrócić uwagę na tę iście jezuicką kazuistykę: „Sąd uważa, że ​​arcybiskupi popełnili błąd w ocenie wniosku – wyjaśnił „La Libre” Luc De Cleir, rzecznik prasowy sądu w Mechelen. – Chodzi jedynie o przyjęcie na formację, a nie o faktyczne święcenia diakonatu” (cytat za „Le Figaro”). Innymi słowy, Kościół nie musi wyświęcać kobiet, ale musi oferować formację do kapłaństwa kobietom, które sobie tego życzą, choć nie będzie ich święcił.

Artykuł z kn.nl, opisujący sprawę, i pani Veer Dusauchoit, jej główna bohaterka

Wszystko zaczęło się od tego, że niejaka Veer Dusauchoit z miejscowości Herent w Brabancji, lat 62, zgłosiła się na formację dla diakonów stałych rozpoczynającą się w czerwcu 2023 r., jeszcze za rządów biskupa Jozefa De Kesela. Od trzydziestu lat była aktywną działaczką w parafii, między innymi uczestniczyła w pogrzebach i celebracjach („Katholiek Nieuwsblad” nie wyjaśnia tego, ale stawiam dolary przeciw orzechom, że „uczestniczyła” oznacza, iż należała do asysty liturgicznej lub nawet sama prowadziła modlitwy podczas pogrzebów). Uwierało ją jednak to, że nie może kształcić się na diakona. Jak opowiada teraz dziennikarzom, jej zdaniem diakonki są częścią przyszłości, po części z braku księży, lecz także dlatego, iż ważne jest, aby świeccy mogli przewodzić celebracjom.

De Kesel jednak odmówił, motywując odmowę faktem, że w Kościele katolickim kobiety nie mogą przyjmować święceń diakonatu. W październiku, po zmianie biskupa, pani Dusauchoit skierowała ponowny wniosek do nowego pasterza diecezji, arcybiskupa Luca Terlindena, i spotkała się z identyczną odmową. Wówczas zaskarżyła ich obu do sądu świeckiego, powołując się na zasadę równości płci i zakaz dyskryminacji zawarty w konstytucji belgijskiej, oraz żądając, aby sąd nakazał przyjęcie jej na formację diakońską. Hierarchowie bronili się, argumentując, że odmowa wynikała po prostu z prawa kanonicznego. Jaki zapadł wyrok, już wiemy.

Diecezja nie podjęła jeszcze decyzji, czy będzie składać apelację.

Sprawa prowokuje trzy komentarze.

Po pierwsze, nie byłoby całej tej historii, gdyby po tysiącu lat rozwoju historii, eklezjologii i liturgii Kościoła w innym kierunku nie zaproszono nagle w ostatnich dekadach kobiet do prezbiteriów (czyli miejsc zastrzeżonych dla kapłanów, jak sama nazwa wskazuje) – na Zachodzie są one już nie tylko ministrantkami, lecz także rozdzielają Komunię świętą, prowadzą pogrzeby i nabożeństwa paraliturgiczne – oraz nie wprowadzono instytucji świeckich diakonów, czyli żonatych mężczyzn, którzy dostają najniższy stopień święceń kapłańskich, rozmazując w ten sposób różnicę między księżmi (fachowo: kapłaństwem służebnym) a ludźmi świeckimi (laikatem). Wymontowanie nawet kawałka z jakiejś organizmicznie rozwijającej się przez długi czas całości zawsze ją osłabia i stanowi miejsce podatne na rodzenie się chaosu.

Po drugie, episkopat belgijski jest wyjątkowo otwarty, „reformowany” i przyjazny postulatom lewicowym. Jego faktyczna instytucjonalna akceptacja dla postulatów LGBT wydaje się przerastać nawet akceptację biskupów niemieckich, regularnie też próbuje nacisków na Watykan, aby otworzyć furtkę do święceń kapłańskich dla kobiet, a rozmaite heretyckie zachowania występujące w tym Kościele nie wywołują właściwie żadnej reakcji pasterzy. Jak pokazuje sprawa pani Dusauchoit, polityka obłaskawiania heterodoksów powoduje tylko eskalację ich żądań. W sumie jest to dość oczywiste, bo zgodne z doskonale znaną rewolucyjną zasadą ruchomego horyzontu, a i stare polskie przysłowie mówi, że na pochyłe drzewo każda koza skacze. Wbrew pozorom więcej spokoju mają ci hierarchowie, którzy wyraźnie wytyczają czerwoną linię, za którą „reformatorom” i bojownikom o niewykluczanie i niedyskryminację nie wolno się posunąć (jak czynią biskupi holenderscy).

Po trzecie, sprawa, pachnąca na milę prowokacją środowisk skrajnie antychrześcijańskich, świetnie znaną z USA, gdzie z powodzeniem była stosowana w celu wprowadzenia wolnej aborcji i realizacji wielu innych lewicowych postulatów, została przeprowadzona dosłownie na kilkanaście tygodni przed wyczekiwaną i szeroko zapowiadaną – także w mediach świeckich – wizytą papieża Franciszka w Belgii. Trzeba tu dodać, że Kościół katolicki w Belgii jest ostatnio poddawany nasilonej nagonce elit medialno-politycznych w kwestii nadużyć seksualnych (w Kościele belgijskim istnieją od dawna dokładne procedury wyjaśniania takich spraw i zapobiegania im, a także wyjaśniono dawne nadużycia i opublikowano obszerne raporty, tymczasem za rozliczanie Kościoła w tej kwestii zabrali się ostatnio nawet politycy w parlamencie – tak gorliwie, jakby Kościół nie robił w tej sprawie nic, a do tego był jedyną instytucją, w której takie nadużycia występują).

Trudno oprzeć się wrażeniu, że cała sprawa może być częścią jakiegoś szerszego planu lewicowych aktywistów w celu wywarcia nacisku na Kościół i papieża Franciszka w szczególności. Niedawne odrzucenie przez niego po raz kolejny możliwości udzielania święceń kapłańskich kobietom nie spotkało się z przychylnością bojowników o genderowy postęp, którzy w Belgii są wyjątkowo silni, także w samym Kościele. Nie kto inny przecież, jak sam arcybiskup Mechelen-Brukseli Luc Terlinden chętnie i otwarcie zapewniał niedawno w pierwszych wywiadach udzielonych po objęciu diecezji, że jest zwolennikiem święceń diakonatu dla kobiet i nie widzi do nich przeciwwskazań teologicznych. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę.

Źródła: kn.nl, lefigaro.fr

Komentarze