Na początek lata wycieczka na Karaiby

Za kilka dni skończy się rok szkolny i zacznie się astronomiczne lato, więc przyszedł czas na lżejszy i wakacyjny temat. Dzisiaj wyruszamy na Karaiby. Pogoda nas w Polsce ostatnio nie rozpieszczała, a już Holandia to w ogóle, jak wszyscy wiedzą, północny kraj, w którym przez większą część roku jest zimno i mokro, a promienie słoneczne nie docierają do ludzi, zatrzymywane przez zalegające ciemne chmury. Większość z nas nie zdaje sobie zapewne sprawy, że istnieje kawałek państwa holenderskiego, gdzie jest zawsze słonecznie i gorąco, a większość mieszkańców stanowią katolicy. I to tam się dzisiaj na chwilę przeniesiemy.

Kraje dawnego imperium kolonialnego Holandii są obecnie niepodległymi państwami, ale przy niegdysiejszej metropolii pozostało kilka wysp położonych na Morzu Karaibskim, w archipelagu Małych Antyli, nieopodal wybrzeża Wenezueli. Do niedawna wchodziły one w skład Antyli Holenderskich, a dziś są terytoriami zależnymi, tworzącymi wraz z Holandią europejską (drodzy puryści, wiem, że oprócz dwóch Holandii jest jeszcze Zelandia, Północna Brabancja, Limburgia itd.) Królestwo Niderlandów. Są one także popularnymi destynacjami turystycznymi: Aruba (znana jako raj podatkowy), Bonaire i Curaçao – ojczyzna słynnego likieru curaçao, a oprócz nich także Saba, Sint Eustatius i kawałek Sint Maarten (druga część należy do Francuzów).

Źródło: Profil Monasterio Mama di Dios in Facebooku.

Dokładnie pięćdziesiąt lat temu, w 1974 roku, w stolicy Curaçao, Willemstad, powstał klasztor klauzurowych mniszek dominikańskich. Został założony przez siostry przybyłe z Hiszpanii. Cztery staruszki spośród założycielek jeszcze żyją, a oprócz nich w klasztorze mieszkają siostry z Aruby, Hiszpanii, Korei Południowej, Portoryko, Dominikany i Angoli. W sumie szesnaście mniszek, dwie najmłodsze mają 22 i 33 lata. Dowiedziałam się o ich istnieniu w nieoczekiwany sposób: dzięki serwisowi informacyjnemu Caribisch Netwerk podlegającemu holenderskiemu nadawcy publicznemu (NPO – NTR). Ukazał się w nim – co naprawdę mocno zaskakujące w przypadku mediów holenderskich – zupełnie życzliwy artykuł opisujący siostry i ich życie w klasztorze. Żadnych tradycyjnych antykatolickich klisz ani nowoczesnej propagandy o „pedofilach bijących dzieci” :-O

Autorka Eva Breukink opisuje klasyczne życie dominikańskich mniszek klauzurowych, które oparło się radykalnej posoborowej „modernizacji”, więc klasztor nadal istnieje i ma powołania:

„Wewnątrz, za tymi kratami, panuje ścisły reżim modlitwy, studium i ciszy. Zakonnice modlą się siedem razy dziennie. Pierwsza modlitwa jest o wpół do pierwszej w nocy, druga około wpół do czwartej nad ranem. Taka modlitwa trwa około 45 minut i zawsze towarzyszy jej śpiew psalmów lub pieśni gregoriańskich. O wpół do ósmej rano, a o wpół do jedenastej w niedziele, jest msza. Mogą w niej uczestniczyć, z kaplicy, wierni z zewnątrz. Dominuje cisza. Śniadanie, obiad i kolacja, wszystko dzieje się w ciszy. Następnie zakonnice słuchają muzyki duchowej lub czytają żywoty świętych oraz «Observatorio Romano», gazetę watykańską. Koniec popołudnia to czas na wykład prowadzony przez siostrę albo księdza. W tej samej ciszy, bez słów, wykonywane są wszelkiego rodzaju prace domowe. Jedna gotuje, druga naprawia odzież lub robi pranie. Jeszcze inna zbiera owoce lub wypieka hostie… Dwa razy dziennie jest czas na rozmowę: godzina po południu i pół godziny wieczorem, przed ostatnią modlitwą”.

Autorka oddaje też głos samym siostrom:


„María (44 l.) przyjechała do Curaçao z Aruby w 2004 roku. «Byłam przeciętną młodą kobietą. Studiowałam, miałam pracę, kupowałam ładne ciuchy i chodziłam na imprezy. Kochałem moją rodzinę. Ale czegoś ci brakuje». «Głęboko w sercu czułam tę tęsknotę. To pragnienie bycia sam na sam z Bogiem. Przyjechałam do klasztoru ze wszystkimi moimi doświadczeniami z zewnątrz i od razu wiedziałam: to jest moje miejsce. Tego uczucia szczęścia, jakiego doznaję, po prostu nie potrafię opisać. Jest tak duże, że brakuje mi słów. Nie ja to wybrałam, Bóg mnie powołał»”.

„Te kraty wysyłają sygnał – mówi matka przełożona María de la Eucaristía z drugiej strony [krat]. – Nie możesz tu tak po prostu wejść. Panuje tu cisza i radość. Modlimy się i śpiewamy z pełnym oddaniem. Taka odrębna przestrzeń i życie są nam potrzebne, abyśmy nie straciły z oczu naszej misji”.

Klasztor mniszek dominikańskich na Curaçao nosi wezwanie Mama di Dios, Matki Bożej. Wraz z klasztorami z hiszpańskiego Olmedo, Puerto Rico, Angoli, Tajwanu, Argentyny, Grecji, Korei Południowej i Kamerunu należy do federacji Madre de Dios, jednej z czterech federacji grupujących hiszpańskie klasztory mniszek oraz ich fundacje w ramach Zakonu Dominikańskiego. Autorka kończy swój artykuł przypomnieniem, że klasztor jest całkowicie zależny finansowo od ofiarodawców, a w tej chwili pilnie potrzebuje środków na zaległe prace konserwacyjno-budowlane, i podaje numer konta w miejscowym banku MCB: MCB-rekening # 67820806, t.n.v. Monasterio Mama di Dios, Scherpenheuvel 3, Curaçao.

Siostry z klasztoru Mama di Dios mają profil na Facebooku: https://www.facebook.com/p/Monasterio-Mama-di-Dios-Kòrsou-61554815894450/

Źródło: caribischnetwerk.ntr.nl

Komentarze