Ojciec Cornelis Duyst van Voorthout podtrzymywał płomień wiary w czasie prześladowań Kościoła holenderskiego

Tekst pochodzi z portalu mijnonbevlekthart.nl („Moje Niepokalane Serce”) i ukazał się za zgodą redakcji.

W okresie reformacji Kościół holenderski poznał męczenników z Gorkum i misjonarzy takich jak święty Piotr Kanizjusz. Ale wielu było wówczas takich, którzy ryzykowali swoim życiem, aby podtrzymać wiarę katolicką. Wśród nich jest ojciec Cornelis Duyst van Voorthout (1554-1612).

Klemens VIII, papież w latach 1592-1605, powierzył jezuitom misję w północnych Niderlandach.

Cornelis Duyst van Voorthout

Cornelis Duyst van Voorthout urodził się w Delft, w rodzinie szlacheckiej, mającej ścisłe powiązania z tym miastem. Za jego życia rozpoczął się złoty wiek Holandii. Cornelis mógł zostać bardzo bogatym kupcem, ale wybrał wiarę katolicką.

Wysłany do Holandii

Już samo to było ofiarą: władze protestanckie wykluczyły katolików z prestiżowych stanowisk społecznych. Ale Cornelis wybrał ponadto życie zakonne. Wstąpił do jezuitów. Po odbyciu formacji za granicą, w 1592 r. został wysłany do Holandii, żeby szerzyć wiarę katolicką i zwalczać herezję.

Niezmordowany w trudnej posłudze

Tekst z XIX wieku, napisany na podstawie oryginalnych źródeł, opowiada o trudnościach, z jakimi zmagał się ojciec Duyst van Voorthout: „Przez dwadzieścia lat pracował niestrudzenie w tej trudnej posłudze apostolskiej. Słaby fizycznie, przez ostatnich jedenaście lat cierpiał też na chorobę przypominającą gruźlicę”.

Cały Randstad

Ksiądz miał swoją bazę w rodzinnym Delft, ale posługiwał praktycznie na całym obszarze, który obecnie nazywamy Randstadem, oraz w Zelandii, „żeby zachować tamtejszych katolików, których liczba zmniejszyła się do bardzo niewielkiej, w wierze ich ojców”.

Zbłąkani powrócili

Jego ofiary i wysiłki przyniosły owoce: „Zdołał umocnić wiernych, którzy chwiali się wskutek ciężkich prześladowań oraz braku prawdziwych pasterzy, podnieść grzeszników z błota ich występków i przyprowadzić z powrotem niezliczonych zbłąkanych do owczarni Chrystusa”.

„Jego oblicze było nadprzyrodzone”

W tym czasie Kościół był prześladowany. Księża musieli obawiać się o swoje życie. Pewnego razu aresztowano ojca Duysta van Voorthouta podczas spowiedzi. Jednakże sędzia, który go przesłuchiwał, był „tak poruszony elokwencją i niewinnością” ojca, „że natychmiast go uwolnił. A gdy wrócił do rzymskich katolików, jego oblicze miało w sobie coś nadprzyrodzonego”.

Uzdrawianie dotykiem

Ojciec Duyst van Voorthout, wyczerpany apostolską gorliwością, zmarł 21 lutego 1612 roku. Według świadków dzięki dotknięciu jego ciała trzy osoby zostały uzdrowione ze śmiertelnej choroby.

Autor: Rogier Janssen

Źródło: https://mijnonbevlekthart.nl/artikelen/pater-cornelis-duyst-van-voorthout-hield-de-vlam-van-het-geloof-brandend-tijdens-de-vervolging-van-de-nederlandse-kerk

Komentarze