Holandia opłakuje śmierć papieża Franciszka

Obiecywałam Państwu nowe teksty i dwie ostatnie przypominajki, ale śmierć papieża – nie będę ukrywać – bardzo mnie poruszyła i nie chciałam publikować na inne tematy; czułam, że byłoby to niestosowne. Zupełnie się nie spodziewałam, że papież umrze tak szybko; po ostatniej chorobie czuł się coraz lepiej.

Wiadomość o jego śmierci otrzymałam w bardzo dziwnym miejscu: we wnętrzu olbrzymiego pomnika upamiętniającego 3000 lat państwowości Gruzji i 2000 lat chrześcijaństwa, który został wzniesiony na wyniosłym wzgórzu nieopodal Tbilisi, nad wielkim sztucznym jeziorem, i dominuje nad stolicą tego kraju, który jako drugi na świecie, po sąsiedniej Armenii, przyjął oficjalnie chrześcijaństwo: jeszcze w IV wieku. „Kroniki Gruzji” składają się z kilkunastu wysokich filarów, na których znajdują się ogromne płaskorzeźby przedstawiające sceny z Pisma Świętego i historii Gruzji. Chodziłam między nimi i rozpoznawałam te sceny i właśnie wtedy, gdzieś między Kuszeniem Chrystusa na pustyni a Spotkaniem z Samarytanką u studni mój mąż nagle postanowił sprawdzić Internet. Dochodziło południe. „Franciszek umarł” – rzucił tylko. Nie domyśliłam się, o kim mówi, i musiałam zapytać. Kiedy mąż podał mi godzinę: 7.35 czasu polskiego, czyli 9.35 gruzińskiego, poczułam wielką ulgę, ponieważ od 9.00 do 9.45 uczestniczyłam we Mszy świętej w kościele katolickim w Tbilisi (wybudowanym przez polskich zesłańców), odprawianej przez księdza kamilianina z Polski, i modliliśmy się na niej także za papieża, nic nie wiedząc, że właśnie pomagamy mu w przejściu do wieczności.

Nie ukrywam, że niektóre decyzje i zachowania papieża Franciszka szły moim zdaniem zbyt daleko i budziły mój sprzeciw. Nie sądziłam więc, że jego śmierć tak mnie zasmuci. Przez następne dni, aż do jego pogrzebu, dużo się modliłam o zbawienie dla niego. Ale teraz życie już na tyle wróciło do normy, że chcę Państwu krótko opowiedzieć o tym, co się działo po śmierci papieża w Holandii.

Król Holandii Wilhelm Aleksander składa kondolencje w konkatedrze św. Mikołaja w Amsterdamie.

Ze względu na swoje dość progresywne podejście do wielu spraw oraz wyjątkową otwartość na ludzi spoza Kościoła Franciszek cieszył się w tym postkalwińskim, zdechrystianizowanym i liberalnym kraju wyjątkową jak na papieża rzymskiego akceptacją. Wyrazy żalu i kondolencje dobiegały więc z niemal wszystkich środowisk. Jedynie zakuci skrajni kalwini ze słynnej miejscowości Urk komentowali w internecie, że papież jako katolik był bałwochwalcą i jeśli się nie nawrócił na kalwinizm, to nie zostanie zbawiony. Ale Urk jest jedyne w swoim rodzaju, to taka mentalna żywa skamieniałość sprzed kilkuset lat, i nikt się nimi nie przejmuje. Generalny ton był zupełnie inny. Nawet mój znajomy śpiewak operowy, ateista o mocno lewicowo-liberalnych poglądach, napisał do mnie, wyrażając żal z powodu śmierci papieża. Rozmawialiśmy kilka razy o Franciszku i wiem, że naprawdę go cenił. O śmierci papieża przez kilka dni pisały i mówiły holenderskie świeckie media i to smutne wydarzenie stało się okazją do zamieszczenia wielu artykułów o Kościele katolickim w ogóle. Dawno już, jeśli w ogóle, katolicyzm nie miał w Holandii tak szerokiej i dobrej prasy.

W katedrach i wielu innych kościołach katolickich odprawiono Msze święte za zmarłego papieża i o zbawienie dla niego, i modlono się też za niego na różnych nabożeństwach, szczególnie różańcowych. Wyłożono księgi kondolencyjne, a 21 kwietnia, to jest w dniu śmierci papieża, o godzinie 18.00 zabito w dzwony żałobne oraz opuszczono flagi przy wszelkich instytucjach kościelnych.

Wyjątkowym wydarzeniem, jeśli użyć tego niezbyt stosownego wyrażenia, była Msza żałobna, odprawiona 24 kwietnia w konkatedrze św. Mikołaja w Amsterdamie. Wzięła w niej udział większość najwyższych świeckich przywódców holenderskich z królem Wilhemem Aleksandrem na czele. Obecni byli m.in. przewodniczący obu izb parlamentu, komisarz królewski dla prowincji Holandia Północna, burmistrz Amsterdamu, ministrowie, ambasadorzy. Zabrakło jedynie premiera oraz królowej Maximy (katoliczki i rodaczki papieża!), ponieważ znajdowali się właśnie w oficjalnych podróżach zagranicznych. Po Mszy król zatrzymał się jeszcze na dłuższą chwilę w katedrze, aby porozmawiać nieformalnie z duchowieństwem i wiernymi.

Wielu Holendrów, łącznie z biskupami, uczestniczyło w pogrzebie papieża Franciszka w Rzymie, ponieważ zbiegiem okoliczności właśnie w tych dniach rozpoczęła się holenderska pielgrzymka narodowa z okazji Roku Jubileuszowego 2025. Zmarłego papieża żegnały też holenderskie kwiaty, którymi jak co roku od momentu beatyfikacji holenderskiego karmelity Tytusa Brandsmy przez Jana Pawła II udekorowany był na Wielkanoc Plac Świętego Piotra… Warto dodać, że w dniach po śmierci papieża w miejscowości Anna Paulowna (położonej na północ od Amsterdamu, w historycznie protestanckiej części kraju) trwał akurat konkurs dekoracji kwiatowych i zwyciężyła w nim dekoracja przedstawiająca papieża i Bazylikę Świętego Piotra z napisem „Bedankt voor de bloemen” („Dziękuję za kwiaty” – słowa wypowiadane co roku przez Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka w Niedzielę Wielkanocną w podziękowaniu dla holenderskich ogrodników).

Zamieszczam kilka zdjęć autorstwa Wima Koopmana, ilustrujących te dni. Pierwotnie zostały one opublikowane na blogu biskupa haarlemsko-amsterdamskiego Jana Hendriksa, arsacal.nl.

Źródło: arsacal.nl



Portret papieża w katedrze w Haarlemie

Dekoracja przedstawiająca papieża Franciszka z konkursu kwiatowego
w Anna Paulowna. Fot. ks. Ivan Garcia.

Komentarze