Niepokojące wieści dotyczące biskupa H. Smeetsa

O biskupie roermondzkim Harriem Smeetsie pisaliśmy już kilkakrotnie, prosząc Państwa o modlitwę za niego. Tym razem jeszcze goręcej o to prosimy, gdyż informacje opublikowane dzisiaj przez jego diecezję są bardzo niepokojące.

Biskup Smeets, liczący zaledwie 62 lata i cieszący się powszechną sympatią i szacunkiem, kilkanaście miesięcy temu dowiedział się, że cierpi na nieuleczalnego guza mózgu. Było to zaledwie dwa lata po objęciu przez niego diecezji. Zgodnie z radą lekarzy Smeets podjął chemioterapię w szpitalu uniwersyteckim w Maastrichcie, a jednocześnie przez cały czas pełni swoje obowiązki – w takim stopniu, w jakim jest to możliwe, ponieważ guz spowodował niedowład ciała, spowalnia wszystkie czynności i utrudnia mówienie. Na szczęście nie pozbawił jednak chorego możliwości świadomego i jasnego używania rozumu.

Biskup Smeets z papieżem Franciszkiem i opiekującym się nim księdzem.
Źródło: Bisdom Roermond na Twitterze/Vatican Media

Swoją chorobę biskup Smeets wytrwale wykorzystywał do dawania świadectwa o godności życia ludzkiego, także naznaczonego chorobą i inwalidztwem, co w zafascynowanej eutanazją Holandii ma szczególne znaczenie. Udzielił wielu wywiadów w mediach, nie tylko kościelnych. Mówił w nich także o swoim przywiązaniu do św. Jana Pawła II, którego uważa za „sprawcę” swojego powołania kapłańskiego (więcej w tekstach: „Czy Jan Paweł II uzdrowi ciężko chorego biskupa Smeetsa?”, „Biskup Smeets godzi się ze śmiercią” i „Diecezja roermondzka prosi o modlitwę za swego ciężko chorego biskupa”).

Do stycznia br. kolejne serie chemioterapii skutecznie wstrzymywały rozwój guza. Zdolności motoryczne powoli się pogarszały, ale nie w stopniu uniemożliwiającym pełnienie funkcji biskupich. Niestety – jak poinformowała dziś diecezja roermondzka – najnowsze badania wykazały, że w obrębie mózgu wyrósł drugi guz. Jest mniejszy niż pierwszy, ale lekarze uznali, że dalsza chemioterapia nie jest możliwa, ponieważ jest zbyt ryzykowna. (Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego rozumowania, bo bez chemioterapii ryzyko wynosi 100%). Ostatnie dwie serie chemioterapii zostały więc w porozumieniu z biskupem Smeetsem odwołane. Obecnie pacjentem będzie się zajmował lekarz pierwszego kontaktu, gdyż medycy uniwersyteccy nie są już w stanie mu pomóc. To ostatnie zdanie oznacza, że jedyna możliwość, jaka jeszcze pozostała, to opieka paliatywna.

Dopóki biskup Smeets będzie mógł nadal pracować, będzie to czynił. W oficjalnym komunikacie zadbano o stwierdzenie, że jest bardzo wdzięczny za modlitwy i inne liczne wyrazy wsparcia, jakie otrzymuje od początku choroby, ale prosi wszystkich, by pamiętali w swoich modlitwach także o wszystkich innych chorych. Pamiętajmy więc i o biskupie Smeetsie, i o wszystkich innych chorych potrzebujących modlitwy.

Źródło: bisdom-roermond.nl, kn.nl

Komentarze