Kardynał Wim Eijk, prymas Holandii, zapowiedział w głośnym
wywiadzie dla gazety „Gelderlander”, że w całej diecezji utrechckiej, którą
kieruje, za dziesięć lat pozostanie tylko dziesięć, a najwyżej piętnaście
kościołów, w których odprawiana będzie Msza święta. Obecnie czynnych jest 280
kościołów. Oznacza to, że w najbliższych latach ma być zamkniętych 24 na każde
25 kościołów!
Nie, to nie jest błąd w liczeniu. Podobne dane podaje Narodowa
Agencja Dziedzictwa Kulturowego, będąca instytucją rządową. Według jej wyliczeń,
obejmujących wszystkie świątynie chrześcijańskie (katolickie i protestanckie) oraz
żydowskie synagogi, w najbliższych latach zamkniętych zostanie nawet 4500 z
czynnych jeszcze 5500 świątyń. Można dodać, że wśród nich jest sama katedra
kardynała Eijka (zob. „Rada parafialna planuje zamknąć katolicką katedrę w Utrechcie”)!
Prezbiterium kościoła dominikanów w Maastricht, obecnie bar kawowy (część księgarni). Źródło: Rijksdienst voor het Cultureel Erfgoed/Wikimedia Commons. Warto zwrócić uwagę na kształt stołu. |
Nie trzeba dodawać, że szybko rośnie za to liczba
meczetów. Islam już jest najliczniejszym wyznaniem w najważniejszych miastach
kraju. Przyczynia się do tego silna imigracja z krajów islamskich, a także
wyższa dzietność oraz ożywienie religijne u już osiedlonych muzułmanów. Natomiast
sami Holendrzy („autochtoni”) wybierają ateizm. Jako niewierzący deklaruje się
ponad połowa ludności kraju. Katolicyzm jest oficjalnie drugim co do wielkości
wyznaniem holenderskim, z liczbą wyznawców wynoszącą około 3,5 mln (na ponad 17
mln mieszkańców), ale do kościoła uczęszcza w niedzielę zaledwie 5% z nich,
czyli 173 500 (są to tzw. dominicantes).
Są to najnowsze dane instytutu badawczego Kaski. A co więcej, frekwencja w
kościoła spada co roku o 5–6%. Dlatego, jak ujawnił kardynał Eijk w wywiadzie,
już teraz 10% parafii w jego diecezji jest bankrutami. Nie są ani nie będą w
stanie utrzymać świątyń ani personelu parafialnego.
W 2014 roku ordynariusz diecezji utrechckiej wyrażał obawę,
że do roku 2028 w jego diecezji pozostanie od 20 do 30 parafii, choć uważał to
za wariant pesymistyczny. Teraz w wywiadzie dla „Gelderlander” przyznał, że nie
był on pesymistyczny, ale zbyt optymistyczny!
Polskim czytelnikom wypada wyjaśnić, że diecezja utrechcka
leży w sercu Holandii, na gęsto zaludnionym i zurbanizowanym obszarze, i (nie
licząc południowo-wschodnich krańców państwa, na których administrację
kościelną założono jeszcze w czasach Cesarstwa Rzymskiego) stanowi kolebkę ewangelizacji
ziem holenderskich, coś tak jak nasze Gniezno i Poznań. Założył ją w VIII wieku
apostoł Holandii św. Wilibrord, i do XVI wieku obejmowała również Amsterdam,
Hagę i Rotterdam.
Kościół dominikanów w Zwolle, obecnie księgarnia. Źródło: G. Lanting/Wikimedia Commons |
Jezuicki teolog Jos Moons, komentujący ten wywiad na łamach
„Katholiek Nieuwsblad”, dodaje, że na nabożeństwach brakuje ludzi poniżej 55.
roku życia i rodzin. Jak ma zatem istnieć jakakolwiek przyszłość? Dodaje też,
że liczba święceń kapłańskich wynosi średnio JEDNO na diecezję rocznie, a w
diecezjach z aktywnym neokatechumenatem — „aż” kilka. Liczba umierających co
roku księży jest oczywiście znacznie większa.
Katastrofa kulturowa, którą pociągnie za sobą likwidacja
większości świątyń chrześcijańskich w kraju, często zabytkowych i posiadających
cenne zasoby kultury materialnej, jest tak potworna, że na alarm biją nawet
środowiska, które trudno by o to podejrzewać. Liberalny rząd holenderski uznał
za konieczne otwarcie platformy internetowej o nazwie Przyszłość Dziedzictwa
Religijnego, która ma pomagać w ochronie dziedzictwa religijnego Holandii. Rząd
apeluje, aby likwidowane świątynie były przeznaczane na godne cele, jednak rzeczywistość
niestety pokazuje, że często jest inaczej — zob. choćby niedawny tekst na tym
blogu „O tym, jak chrześcijanie muzułmaninowi czynną synagogę na knajpę sprzedali”.
Artykuł R. Cuperusa w „De Volkskrant” |
Po skandalu z synagogą w Deventer lewicowa gazeta „De Volkskrant” opublikowała rzetelny i pogłębiony tekst (autorstwa René Cuperusa), którego najcelniejsze fragmenty zamieszczam poniżej. Autor nie tylko trafnie rozpoznaje przyczyny kryzysu, lecz próbuje też szukać źródeł nadziei. Bardzo dobrze, że takie głosy spoza Kościoła się pojawiają — ale niewiele one zmienią, dopóki nie odrodzi się w Holandii sama wiara chrześcijańska.
„Pokolenie wiernych chodzących do kościoła wymiera. Jest to pokolenie, które nie przekazało tradycyjnej wiary i chodzenia do kościoła pokoleniu «baby boomerów», a ci z kolei wychowali swoje dzieci w postreligijności i postchrześcijaństwie. I tak 50 lat temu chodziło do kościoła co weekend 2,7 miliona katolików. Liczba ta według instytutu badawczego Kaski spadła teraz do 214 tysięcy. W 2030 roku będzie tylko 60 tysięcy…
Pozostanie ograniczona liczba katolickich kościołów parafialnych (300 z 1500). Podobny los spotka «zbędne» kościoły Holenderskiego Kościoła Protestanckiego”. Czy znaczy to coś dla nas, postchrześcijan, którymi zostaliśmy? Czy ronimy łzę, kiedy kościół jest burzony lub przebudowywany na hotel? Czy mamy uczucia duchowej bezdomności czy świętej nostalgii? Jeśli tak, to dobrze ukryte, bo nie zauważam ich wiele. Przeciwnie…
Istnieją bardzo udane i stylowe przykłady tej zmiany przeznaczenia kościołów: sławne księgarnie w kościołach firm Selexyz i Waanders w Maastricht i Zwolle. A co pomyśleć o Paradiso, który w 1968 r. wprowadził się jako «centrum kosmiczne» do starego budynku kościelnego? Ale nacisk komercyjny, żeby w kościołach urządzać prywatne domy czy firmy, nasila się. Twoja wanna z hydromasażem na ołtarzu? Reklama Twojej firmy na wieży kościelnej? Jak zapobiec zbliżającym się latom bezczeszczącego złego gustu przy rozbiórkach architektonicznych w półchrześcijańskiej Holandii? Trzeba mieć nadzieję, że postchrześcijańskie pokolenie w tym procesie rozbiórki i ponownego wykorzystania kościołów będzie umiało okazać szacunek wobec emocjonalnego i duchowego znaczenia budynków kościelnych dla wierzących. Nie stało się tak w Deventer, gdzie projekt lokalu gastronomicznego wyrzucił gminę żydowską z ich synagogi. Komercyjny pogrom w 2018 roku”.
„Pokolenie wiernych chodzących do kościoła wymiera. Jest to pokolenie, które nie przekazało tradycyjnej wiary i chodzenia do kościoła pokoleniu «baby boomerów», a ci z kolei wychowali swoje dzieci w postreligijności i postchrześcijaństwie. I tak 50 lat temu chodziło do kościoła co weekend 2,7 miliona katolików. Liczba ta według instytutu badawczego Kaski spadła teraz do 214 tysięcy. W 2030 roku będzie tylko 60 tysięcy…
Pozostanie ograniczona liczba katolickich kościołów parafialnych (300 z 1500). Podobny los spotka «zbędne» kościoły Holenderskiego Kościoła Protestanckiego”. Czy znaczy to coś dla nas, postchrześcijan, którymi zostaliśmy? Czy ronimy łzę, kiedy kościół jest burzony lub przebudowywany na hotel? Czy mamy uczucia duchowej bezdomności czy świętej nostalgii? Jeśli tak, to dobrze ukryte, bo nie zauważam ich wiele. Przeciwnie…
Istnieją bardzo udane i stylowe przykłady tej zmiany przeznaczenia kościołów: sławne księgarnie w kościołach firm Selexyz i Waanders w Maastricht i Zwolle. A co pomyśleć o Paradiso, który w 1968 r. wprowadził się jako «centrum kosmiczne» do starego budynku kościelnego? Ale nacisk komercyjny, żeby w kościołach urządzać prywatne domy czy firmy, nasila się. Twoja wanna z hydromasażem na ołtarzu? Reklama Twojej firmy na wieży kościelnej? Jak zapobiec zbliżającym się latom bezczeszczącego złego gustu przy rozbiórkach architektonicznych w półchrześcijańskiej Holandii? Trzeba mieć nadzieję, że postchrześcijańskie pokolenie w tym procesie rozbiórki i ponownego wykorzystania kościołów będzie umiało okazać szacunek wobec emocjonalnego i duchowego znaczenia budynków kościelnych dla wierzących. Nie stało się tak w Deventer, gdzie projekt lokalu gastronomicznego wyrzucił gminę żydowską z ich synagogi. Komercyjny pogrom w 2018 roku”.
Źródła: katholieknieuwsblad.nl,
katholiek.nl, volkskrant.nl, Wikipedia
Koncert w amsterdamskim klubie Paradiso, przerobionym z XVIII-wiecznego kościoła, o którym wspomina R. Cuperus. Źródło: Ville Miettinen/Wikimedia Commons |
Komentarze
Prześlij komentarz