Świat oddaje hołd holenderskim misjonarzom

Miesiąc temu pisaliśmy o zmarłym niedawno ojcu Jaapie Borście, który przez pół wieku pracował w indyjskim stanie Dżammu i Kaszmir, wnosząc ogromny wkład w kulturę i edukację lokalnej społeczności („Misjonarz, który się fatwie nie kłaniał”). Teraz zaś nadeszły wiadomości dotyczące uhonorowania zasłużonych holenderskich misjonarzy w Kenii i Chinach.
Świeżo odsłonięty pomnik o. Leo Bartelsa;
przy nim miejscowy proboszcz ks. Abudho.
Źródło: millhillmissionaries.co.uk
Leo Bartels należał do kongregacji misjonarzy z Mill Hill, podobnie jak Jaap Borst. Urodził się w 1899 roku w Venlo, w Limburgii. Został wyświęcony na kapłana w 1924 roku i wkrótce wyruszył do Kenii. Początkowo pracował w różnych stacjach misyjnych, a w 1935 roku został skierowany do Nyabondo (niedaleko jeziora Wiktoria), aby zbudować kościół i uruchomić nową parafię. Spędził tam resztę życia. Założył trzy szkoły, w których uczy się dzisiaj 600 uczniów, a także — przy współpracy z irlandzką misjonarką matką Kevin, której proces beatyfikacyjny się toczy — szpital. Jest on dzisiaj największym szpitalem w miejscowej archidiecezji (Kisumu). Pragnął zostać pochowany koło kościoła w Nyabondo, w miejscu, które sobie wybrał. Stało się inaczej, gdyż władze zakonne odwołały go na leczenie do Holandii i to w ojczystym kraju, w Arnhem, zaledwie po kilku dniach zmarł. Stało się to w 1983 roku, czyli 25 lat temu. W miejscu, gdzie miał stanąć jego grób, zbudowano kaplicę adoracji Najświętszego Sakramentu, a 4 października br., z inicjatywy obecnego proboszcza, ks. Edwina Ojwanga Abudho, oraz parafian, odsłonięto jego pomnik.
Jedna z prac o. Bartelsa.
Źródło: millhillmissionaries.co.uk
Ojciec Bartels był artystą ceramikiem i pomnik zaprojektował jeden z jego lokalnych uczniów. Odsłonięcia zaś dokonał abp Zaccheus Okoth, ordynariusz archidiecezji Kisumu, do której należy parafia św. Józefa w Nyabondo. „Ten pomnik to materialny skarb, który może zainspirować nas do zdobycia duchowego skarbu świętości tych, którzy odeszli wcześniej. Podobnie jak światowi rekordziści w maratonach, ustawili oni poprzeczkę bardzo wysoko. Pomnik przypomina o pierwszych latach parafii, w której pracował, o poświęceniu, ogromnej hojności i powołaniu. Ksiądz Leo wywierał wpływ swoim życiem, zmieniał świat. Dobrze wykorzystał swój czas. Wydał siebie za innych” — mówi ks. Abudho.
Z kolei 7 października, w Chinach, w miejscowości Changzhi leżącej w prowincji Shanxi, oddano cześć innemu holenderskiemu misjonarzowi, franciszkaninowi Aemilianusowi van Heelowi, który równo 80 lat temu zginął zamordowany przez japońskich najeźdźców, broniąc przed nimi wejścia do kościoła, w którym ukrył 2000 uciekających przed nimi Chińczyków, przede wszystkim kobiety. Miał wtedy tylko 31 lat.

Informacja z gazety China Daily o wybudowaniu pomnika ojca van Heela
z okazji 110. rocznicy jego urodzin. Źródło: China Daily

Ojciec van Heel, w Chinach występujący pod nazwiskiem Hu Yong Sheng, był synem szewca z Lejdy. Urodził się w 1907 roku jako Johannes Willhem. W 1933 roku rozpoczął pracę w Chinach, w biednym miasteczku Changzhi leżącym w chińskim interiorze. Biegle posługiwał się lokalnym dialektem języka chińskiego. Kiedy Japończycy napadli na Chiny, dotarli też do Changzhi. Zażądali od ojca van Heela wydania im młodych kobiet chroniących się w kościele oraz bydła... ale otrzymali od niego tylko dwa muły. Aemilianus van Heel, broniąc czci chińskich dziewcząt, zginął zastrzelony. Stało się to 8 października 1938 roku. Mieszkańcy Changzhi wybudowali na jego grobie pomnik. Tegoroczna uroczystość miała szczególny charakter ze względu na okrągłą, 80. rocznicę śmierci.

Źródła: katholieknieuwsblad.nl, millhillmissionaries.co.uk, telegraaf.nl, Wikipedia

Komentarze