Równo 500 lat temu jedyny w historii Holender został papieżem

Adriaan Floriszoon Boeyens, urodzony w Utrechcie w 1459 r. syn cieśli pracującego przy budowie okrętów, był wybitnym uczonym oraz dyplomatą. Absolwent i profesor uniwersytetu w Louvain (Leuven), był dwukrotnie wybierany jego rektorem, a kilkukrotnie dziekanem wydziału teologicznego. Musiał się bardzo wyróżniać zaletami umysłu i charakteru, bo w 1507 r. został mianowany opiekunem przyszłego cesarza Karola V Habsburga, następcy tronu najpotężniejszej ówczesnej dynastii w Europie i zapewne na świecie. W 1516 r. został biskupem hiszpańskiej Tortosy i współregentem Hiszpanii w imieniu Karola, a rok później kardynałem.

Hadrian VI, mal. Jan van Scorel.
Fot. Wikimedia Commons
Kiedy w 1521 r. zmarł papież Leon X, okazało się, że kolegium kardynalskie jest bardzo podzielone, a najpotężniejsi europejscy monarchowie popierają kilku różnych kandydatów, grożąc nawet schizmą w razie wybrania konkurenta zamiast ich kandydata. Sytuacja zewnętrzna, w jakiej odbywało się to konklawe, również była jedną z najtrudniejszych w dziejach chrześcijańskiej Europy; Marcin Luter i inni „reformatorzy” podpalali właśnie Kościół, który i tak załamywał się pod ciężarem moralnych i finansowych skandali duchowieństwa, a osłabionej konfliktami i rozrywanej wewnętrznymi wojnami Europie groziło podbicie przez będących wówczas u szczytu potęgi Turków Ottomańskich. Muzułmanie nie zadowolili się zdobyciem 70 lat wcześniej Konstantynopola, lecz krok po kroku kontynuowali podbój terytoriów europejskich.

Po wielu głosowaniach okazało się, że panuje zupełny pat. Wtedy kardynałowie postanowili wybrać outsidera nie popieranego przez nikogo. Wybór padł na znanego z pobożności i skromności kard. Adriaana Boeyensa, który wydawał się nieszkodliwy, ponieważ przebywał w Hiszpanii, daleko od rzymskiej kurii, i nie miał w niej żadnych swoich ludzi. Boeyens zatem nawet nie wiedział, że go wybrano! Był dzień 9 stycznia 1522 r. Wiadomość dotarła do niego po kilkunastu dniach i z posłuszeństwa zdecydował się przyjąć wybór. Do Rzymu dotarł w końcu sierpnia, bo najpierw musiał pozamykać sprawy na miejscu w Hiszpanii, a potem długimi tygodniami płynął wzdłuż wybrzeży, gdyż na otwartym morzu niepodzielnie panowali Turcy oraz muzułmańscy piraci porywający Europejczyków dla (niebotycznego) okupu.

W ciągu krótkiego pontyfikatu – zmarł 14 września 1523 r., po zaledwie roku i piętnastu dniach rządów, na jedną z nieustannie trapiących malaryczny i upalny Rzym zaraz, a może i na troski z powodu piętrzących się trudności i zagrożeń – usiłował zmontować wspólną europejską obronę przed inwazją turecką oraz doprowadzić do pojednania z Lutrem, a wewnątrz kurii rzymskiej podnieść poziom moralny i obniżyć rozszalałe wydatki. Na każdym froncie poniósł klęskę. 21 grudnia 1522 r. Turcy zdobyli Rodos, wyrzucając stamtąd joannitów, którzy musieli przenieść się na Maltę i dlatego dziś są nazywani Zakonem Maltańskim (rok wcześniej Belgrad); reformatorzy popierani przez książąt niemieckich nie pojednali się z Rzymem, mimo tak niezwykłego kroku, jakim było publiczne przyznanie (według instrukcji wydanych przez papieża) przez legata papieskiego na sejmie Rzeszy Niemieckiej w Norymberdze (3 stycznia 1523), że do rozłamu w Kościele doprowadziły ciężkie grzechy i nadużycia kleru i dostojników kościelnych; a próby reformy kurii rzymskiej oraz wprowadzenia bardziej moralnego i mniej luksusowego trybu życia rzymskich dostojników wywołały ich natychmiastowy silny sprzeciw.

Historycy i publicyści holenderscy nazywają dzisiaj jego pontyfikat tragicznym. Był reformatorem, który pojawił się „zbyt późno dla Lutra, zbyt wcześnie dla Kościoła katolickiego”. Siał we łzach i nie zobaczył plonów (por. Ps 126,5). Ale one przyszły, tyle że znacznie później.

Zachowany do dziś dom rodzinny papieża Hadriana w Utrechcie
Fot. © DK
Był ostatnim nie-Włochem na stolicy Piotrowej przed papieżem z dalekiego kraju – z Polski, i z papieżem-Polakiem łączy go wiele paraleli. Obaj byli wybrani jako „nieszkodliwi i pobożni” kandydaci, ponieważ frakcje kardynałów ugrzęzły w pacie, i obaj w fatalnej sytuacji wewnątrz Kościoła i w geopolityce. Przecież ateistyczne Imperium zła dorównywało potęgą i agresywnym imperializmem muzułmańskim Ottomanom. Ksiądz Antoine Bodar, rektor holenderskiego kościoła Friezenkerk w Rzymie, położonego tuż przy Placu św. Piotra (co to jest holenderski kościół w Rzymie, pisałam w tekście „30 lat holenderskiego kościoła koło Placu Św. Piotra – daru Jana Pawła II”), mówił dzisiaj o tej bliskości jedynego Holendra i jedynego Polaka na tronie Piotrowym tak: „Wcześniej niż papież Wojtyła w 2000 roku, papież Boeyens uznał w 1522 r. winę za grzechy popełnione przez synów Kościoła. W postaci Hadriana odnajdujemy nie tylko preludium do Soboru Trydenckiego i Kontrreformacji, lecz także powszechnie dziś cenionego prekursora ekumenizmu. Jan Paweł II rządził długo, a Hadrian VI bardzo krótko. Obaj zgodzili się stanowczo i jasno co do zreformowania Kościoła w celu zachowania wiary. Adriaan Boeyens był ostatnim zagranicznym papieżem do czasu wyboru Karola Wojtyły w 1978 roku. To, co uważano w Rzymie za «barbarzyńskie», okazało się zwycięstwem Kościoła”.

Dzisiaj, w pięćsetną rocznicę wyboru papieża Hadriana (Adriaan to holenderska wersja jego imienia), rozpoczął się oficjalny Rok Hadrianowy. Został ogłoszony z oddolnej inicjatywy księdza Ada van der Helma, wykładowcy uniwersytetu w Louvain, którego rektorem był kiedyś papież Hadrian, oraz grupy osób świeckich (signum temporis?), ale poparł go oficjalnie Kościół holenderski. W działania włączyła się też ambasador Holandii przy Watykanie Caroline Weijers. W ciągu najbliższego roku w Holandii i Rzymie będą odbywały się różne wydarzenia (wykłady, nabożeństwa, wycieczki do związanych z nim miejsc itp.) upamiętniające holenderskiego papieża Hadriana. Aktualne informacje można znaleźć na specjalnej stronie internetowej www.pausadrianus500.nl.

Źródła: pausadrianus500.nl, nos.nl, nd.nl, Friezenkerk/FB, Wikipedia

Komentarze