Z Nazaretu do grona wielkich pisarek-mistyczek Europy

Dzisiaj wspominamy jedną z największych pisarek średniowiecznej Europy, postać ogromnie ważną i dla literatury niderlandzkiej, i dla Kościoła. Miłośnicy i badacze literatury niderlandzkiej znają ją doskonale, z Kościołem – zwłaszcza w naszej części Europy – niestety znacznie gorzej. Moja niezwykle uzdolniona koleżanka historyk i teolog, dr Elżbieta Wiater, napisała piękną książeczkę Mistyczki i wojowniczki. Kobiety, które zmieniały Kościół, opowiadającą o trzydziestu takich wybitnych niewiastach. Dzisiaj zapytałam ją, czy umieściła tam dzisiejszą bohaterkę. Niestety nie. Błąd. Ale co najmniej tak samo, jeśli nie bardziej jest to moja wina, bo kiedy ją pisała, to prosiła mnie o podpowiedzenie wybitnych niderlandzkich kobiet Kościoła. Ale wtedy właściwie nic o niej nie wiedziałam i jej nazwisko wyleciało mi z głowy. Liczę, że przy kolejnej okazji Ela, której krąg czytelników jest znacznie szerszy niż Państwa grono, rozpropaguje jej postać.

Źródło: Wikimedia Commons/WouterHav
Beatrycze z Nazaretu urodziła się około 1200 roku, wkrótce po śmierci świętej Hildegardy z Bingen, i jest (jeśli się mylę, ewentualnie proszę mnie poprawić) drugą w ujęciu chronologicznym wielką europejską autorką literatury mistycznej. Święta Gertruda z Helfty czy święta Mechtylda z Hackeborn są o dwa pokolenia późniejsze, a święta Elżbieta z Schönau, choć współczesna Hildegardzie, to autorka nieco od niej słabsza.

Beatrycze napisała kilka dzieł, ale do dzisiejszych czasów zachowało się jedno, w przekładzie łacińskim. Mimo to jest ono cennym zabytkiem wczesnej literatury niderlandzkiej – Beatrycze była pierwszą prozaiczką posługującą się językiem średnioniderlandzkim i pierwszą autorką mistyczną tego kręgu kulturowego, której dzieło do nas dotarło. Co więcej, jest to literatura naprawdę wysokich lotów – Beatrycze pochodziła z bogatej mieszczańskiej rodziny z Tienen (Tirlemont) i od wczesnego dzieciństwa przebywała w rozmaitych klasztorach, w których kwitła nauka i kultura: najpierw u beginek w Zootleeuw, a potem, już jako oblatka, a potem profeska w kolejnych klasztorach cysterskich: Bloemendaal (Eerken), Geldenaken (Jodoigne), Maagdendaal (Oplinter) i w końcu w „Nazarecie” – opactwie Najświętszej Marii Panny z Nazaretu położonym w Lier koło Antwerpii. Te dwa ostatnie klasztory zostały ufundowane przy wsparciu jej ojca i w Nazarecie Beatrycze pozostała do końca życia, pełniąc także funkcję przeoryszy. Zmarła 29 sierpnia 1268 roku. Umiała czytać, pisać i malować, a jej zachowane dzieło świadczy o głębokim wykształceniu, w tym także teologicznym.

Rękopis traktatu „O siedmiu
stopniach boskiej miłości”
(KB 70 E 5, Haga). Źródło:
Wikimedia Commons
Ponieważ wciąż pokutuje oświeceniowy mit, że średniowiecze było ciemne, a ówczesne kobiety spychane na margines i odcięte od wszelkiej nauki, dodam, że takich kobiet jak Hildegarda czy Beatrycze było wówczas znacznie więcej. Dziś ich postacie są odkrywane na nowo. Znamy coraz więcej ich imion, a niekiedy także dzieła. Na przykład Beatrycze w życie duchowe i mistyczne wprowadzała inna znana mistyczka, Ida z Nivelles (Nijvel, pisaliśmy już o nim przy okazji tekstu o św. Gertrudzie, „patronce kotów i myszy”), a w tym samym czasie i tym samym regionie (Brabancja) żyła też beginka Hadewijch (po naszemu Jadwiga), autorka zachowanego do naszych czasów obszernego zbioru poezji mistycznych. Klasztory żeńskie były oazami znacznie mądrzej niż dziś pojmowanego feminizmu.

Beatrycze z pewnością świetnie znała łacinę, ale już wówczas, w połowie XIII wieku, pisała w ojczystym języku. To też stanowi o jej randze dla kultury niderlandzkiej. Jej Liber vitae – „Księga życia”, dziennik spisywany w latach 1217-1235, nie zachował się do naszych czasów (wysunięto sugestię, że jego zniszczenie było motywowane chęcią ochrony autorki, ponieważ zawierał zbyt odważne opisy mistycznej kontemplacji tajemnic wewnętrznego życia Trójcy Świętej). Przetrwał natomiast traktat „O siedmiu stopniach boskiej miłości” (Van seven manieren van heiligher minnen), w którym Beatrycze opisuje siedem coraz doskonalszych etapów, przez które miłość musi się wznosić, oczyszczając się coraz jaśniej, aby powrócić do Boga.

Budynek bramy, jedyna ocalała część opactwa Nazaret. Źródło: Wikipedia Commons/Bert76

Szczerze przyznaję, że nie czytałam tego dziełka; ale te tytuły i dostępne streszczenia przywodzą mi na myśl późniejszą o ponad trzysta lat świętą Teresę z Avili z jej Księgą życia i liczącą siedem mieszkań Twierdzą wewnętrzną. Podobnie jak Teresa, Beatrycze pisze o żarze miłosnej tęsknoty za Bogiem, cierpieniu płynącym z doświadczenia „nieobecności” Boga, męce powodowanej przez niemoc ograniczonego i skończonego stworzenia, które nie potrafi odpowiedzieć na nieskończoną miłość, upragnioną przez duszę… Co więcej, Beatrycze uważana jest też za wczesną prekursorkę kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa, który rozprzestrzenił się na cały Kościół prawie pięćset lat później, po objawieniach świętej Marii Małgorzaty Alacoque.

Beatrycze z Nazaretu nigdy nie została formalnie kanonizowana, ale zmarła w opinii świętości i była czczona jako błogosławiona. Jej grób się niestety nie zachował, gdyż opactwo Najświętszej Marii Panny z Nazaretu, w którym została pochowana, zostało zlikwidowane przez rewolucyjne wojska francuskie w 1797 roku i doszczętnie zburzone. Ocalał z niego jedynie budynek bramy. Dziś do jego tradycji nawiązuje założone po II wojnie światowej opactwo sióstr trapistek w Brecht.

Źródła: Wikipedia

Komentarze