Przyznam szczerze, że od lat fascynuję się postacią św. Teresy z Avili i wszystkie jej pisma wydane po polsku przeczytałam kilkakrotnie. Wśród ponad tysiąca stron listów, pięknie wydanych prze krakowskie Wydawnictwo Karmelitów Bosych, zachowały się tylko cztery skierowane do matki Anny od Jezusa, czyli Anny de Lobera. Trzy są krótkie i zdawkowe, a czwarty to wielostronicowy, słynny „groźny list”, w którym św. Teresa długo i starannie ruga Annę za niedokładne wykonanie pewnych istotnych poleceń związanych z fundacją nowego klasztoru. Trochę to dziwne, wziąwszy pod uwagę, że Anna była jedną z pierwszych osób, które wstąpiły do odnowionego przez nią karmelu, i przez wiele lat jedną z najbliższych współpracownic wielkiej hiszpańskiej reformatorki. Ich korespondencja na pewno musiała być znacznie szersza, lecz zapewne została zniszczona. Wiele osób z obawy o dzieło prześladowanej przez zakon karmelitański oraz Rzym reformy, a potem wewnętrznego konfliktu w jej łonie listy Teresy dla bezpieczeństwa spaliło. Święty Jan od Krzyża (który z Anną się przyjaźnił i jej właśnie zadedykował słynną „Pieśń duchową”) zniszczył zaś wszystkie, bo bał się nadmiernego przywiązania i utraty całkowitej wolności dla Boga.
Bł. Anna od Jezusa. Fot. Wikimedia Commons. |
Żeby nieco poprawić atmosferę, przytoczę inny cytat, ze świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, która na rok przed śmiercią pisała do swojej starszej siostry Marii od Najświętszego Serca, również karmelitanki bosej: „Spostrzegłam trzy karmelitanki ubrane w płaszcze i duże welony; zrozumiałam jednak, że przybyły z Nieba. W głębi serca powiedziałam sobie: Ach! Jakże byłabym szczęśliwa, gdybym mogła zobaczyć twarz choć jednej z nich. Wtedy, jakby w odpowiedzi na moją prośbę, najwyższa ze świętych podeszła do mnie; natychmiast upadłam na kolana. O, radości! Karmelitanka podniosła swój welon, a raczej uchyliła go i mnie nim okryła – bez chwili wahania poznałam czcigodną matkę Annę od Jezusa, założycielkę Karmelu we Francji. Twarz jej była piękna nieziemską pięknością. […] Odważyłam się wyrzec te słowa: «O Matko! powiedz, błagam cię, czy Dobry Bóg pozostawi mnie jeszcze długo na ziemi… Czy nie zechce przyjść wkrótce po mnie?...» Święta, uśmiechnąwszy się czule wyszeptała: «Tak, wkrótce, wkrótce... obiecuję ci to». — «Matko moja — dodałam — powiedz mi jeszcze, czy Dobry Bóg nie żąda ode mnie czegoś więcej, ponad te moje biedne małe czynności i pragnienia? Czy jest ze mnie zadowolony?» Twarz Świętej nabrała wyrazu nieporównanie bardziej czułego niż wtedy, kiedy mówiła do mnie po raz pierwszy. Jej spojrzenie i pieszczoty były najsłodszą odpowiedzią. Powiedziała mi jeszcze: «Dobry Bóg nie żąda od ciebie niczego więcej. Jest zadowolony, bardzo zadowolony!…»”.
Anna od Jezusa zarówno za życia Teresy, jak i po jej śmierci walczyła jak lew, by uchronić prawdziwego ducha terezjańskiego w odnowionym Karmelu. Przeciwstawiała się zarówno łagodzeniu konstytucji zakonnych, którego domagano się z zewnątrz, jak i ich nierozsądnemu zaostrzeniu i usztywnieniu, jakiego próbował dokonać ojciec Mikołaj Doria, jeden z pierwszych karmelitów bosych, który mimo położenia licznych zasług nie rozumiał chyba do końca, na czym naprawdę polegała idea Teresy. Na Annę spadały ciężkie kary, łącznie z trzyletnim pozbawieniem Komunii świętej. Ale dziś mówi się, że to ona przede wszystkim sprawiła, iż dzieło Teresy przetrwało jej śmierć. Zdołała w końcu załatwić zatwierdzenie konstytucji w wersji terezjańskiej, jak też zebrać pisma Teresy i doprowadzić do wydania ich drukiem.
Po wielu latach spędzonych w Hiszpanii i założeniu tam licznych nowych fundacji Anna trafiła do Francji, by założyć pierwszy karmel zagraniczny: w Paryżu. Dzisiaj sami karmelici twierdzą, że tak naprawdę władze zakonne chciały się jej pozbyć… był to jednak strzał w dziesiątkę. Anna była rewelacyjną menedżerką i nowe fundacje rosły jak na drożdżach (a wymagało to możnych protektorów załatwiających zgody władz świeckich i kościelnych, gór pieniędzy oraz licznych kandydatek). Założyła kilka karmeli we Francji, ale znowu utknęła w konfliktach… Rzeczywiście, nie była „tolerancyjna”, tylko uparcie realizowała terezjański model karmelu.
Wtedy pojawia się możliwość kolejnego „miękkiego lądowania”: w Brukseli. W rządzonych przez Hiszpanów południowych Niderlandach pod jej ręką karmel zaczyna się rozwijać równie szybko, jak wcześniej w Hiszpanii i Francji. Nowe placówki poza Brukselą to Louvain i Mons, ale Anna wysyła też siostry do Anglii i polskiego Krakowa. Trzeba dodać, że fundacja z Louvain po czterech wiekach przestała niedawno istnieć, bo belgijskie karmelitanki wymierają, ale polskim bosaczkom nadal nie brakuje powołań; po raz kolejny okazuje się, że nic tak nie zapewnia zakonowi żywotności jak surowe zasady życia i drobiazgowa wierność regule (więcej w tekście: „Karmelitanki bose zamykają klasztor w Louvain”).
Z Brukseli Anna już nie musiała się nigdzie ewakuować; zmarła tam 4 marca 1621 roku w opinii świętości. I w tym właśnie mieście 29 września bieżącego roku, po upływie czterech wieków, została uroczyście beatyfikowana przez papieża Franciszka podczas Mszy świętej odprawionej na stadionie im. króla Baudouina na zakończenie jego pielgrzymki do Belgii. Data dzienna wspomnienia została wyznaczona na 25 listopada, dzień jej narodzin w roku 1545.
Co ciekawe, cud potrzebny do beatyfikacji wydarzył się dokładnie w chwili śmierci matki Anny: sparaliżowana siostra Janina od Ducha Świętego z brukselskiego klasztoru doznała niewytłumaczalnego i całkowitego uzdrowienia, kiedy dotknęła się ciała zmarłej przed chwilą Anny od Jezusa. Jeszcze w tym samym roku zebrano całą dokumentację i zeznania świadków oraz przeprowadzono proces kanoniczny, a w 1635 r. następny. Przyznaję szczerze, że nie wiem, dlaczego nie dopięto wówczas, ani w ciągu kolejnych stuleci, jej formalnej beatyfikacji. Uczynił to dopiero papież Franciszek w roku Pańskim 2024. Ale czyż Anny nie trzymały się zawsze kłopoty?
Poczet świętych karmelitanek na ziemiach flandryjskich nie kończy się na Annie od Jezusa. Trafiła tam także jeszcze jedna bardzo bliska współpracowniczka św. Teresy, Anna od Bartłomieja, beatyfikowana kilka lat temu przez Benedykta XVI. Ona także była fascynującą osobą, o czym opowiem 7 czerwca, w dniu jej wspomnienia liturgicznego. Zaś w następnym tekście napiszę o kolejnych kłopotach. Jak obiecałam jednemu z Czytelników, skomentuję belgijską wizytę papieża Franciszka.
Źródła: karmel.pl, Św. Teresa od Jezusa, Listy, Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Listy
Komentarze
Prześlij komentarz