Bezcenny łup gdańskiego korsarza

W pierwszym tekście na blogu zapowiadałam między innymi, że będę pisać o historycznych związkach Niderlandów z Polską. I o ile wspominałam już o osadnictwie niderlandzkim w naszym kraju (tekst „Nieszczęśliwa święta Łucja”), o tyle nie miałam jeszcze okazji poświęcić należytej uwagi Gdańskowi — „stolicy” kultury niderlandzkiej w Polsce. Pisałam wprawdzie o świetnej wystawie sztuki niderlandzkiej związanej z devotio moderna, którą można było zwiedzać zimą w gdańskim Muzeum Narodowym, ale jest to zdecydowanie za mało. I dzisiaj właśnie nadarza się okazja, bo z 27 kwietnia wiążą się dwie „gdańsko-niderlandzkie” rocznice.

27 kwietnia 1473 roku, podczas wojny angielsko-hanzeatyckiej, gdański kaper (kapitan okrętu prowadzący działania korsarskie legalnie na zlecenie władcy, w odróżnieniu od nielegalnie działających piratów) Paul Beneke zaatakował i zdobył na Morzu Północnym płynącą pod burgundzką banderą galerę „Święty Mateusz”, przewożącą obfity ładunek należący do najbogatszych klientów włoskich, w tym papieża Sykstusa IV i rodziny Medyceuszy. Zdobył ałun (w tamtych czasach nie wiedziano o szkodliwości kosmetyków zawierających aluminium ;) ), tkaniny, pachnidła, kosztowności... I nikt by o tym nie dzisiaj wspominał, gdyby nie to, że oprócz tych oznak świeckiego luksusu statek przewoził słynny obraz Hansa Memlinga Sąd Ostateczny. W ten sposób jeden z najlepszych obrazów w historii światowego malarstwa (podobno zaliczany do pierwszej setki), zamiast trafić do włoskiego bankiera Angelo Taniego, który zapłacił za jego namalowanie, a dalej do florenckiego kościoła, dla którego był przeznaczony, znalazł się w Gdańsku. Najpierw wisiał w Bazylice Mariackiej, do której ofiarował go pobożny kaper, a dziś, po opatrznościowym przetrwaniu zawieruch wojennych, eksponowany jest w gdańskim Muzeum Narodowym, w specjalnie przeznaczonej dla niego sali. Rzeczywiście, malowidło jest tak przepiękne, że nawet samo jedno zasługuje na specjalną podróż do Gdańska, choćby w mieście nie było mnóstwa innych cudów. No i jest to raczej rzadka sytuacja w historii, że to my coś ukradliśmy, a nie nam ukradziono ;) Spory o odszkodowanie za rabunek (Burgundia była neutralnatrwały do początku XVI wieku i w końcu ograbionych Włochów spłaciła flamandzka Brugia, podobnie jak Gdańsk należąca do Hanzy... A my za darmo i już legalnie możemy się dzisiaj cieszyć bezcennym malowidłem Memlinga, mającym oprócz wielkiej wartości artystycznej także głęboki program teologiczny.
Ps. Zaraz po „Świętym Mateuszu” Beneke napadł jeszcze i ograbił z drogiego sukna statek niderlandzki, ale w tym wypadku nic na temat ewentualnych odszkodowań nie wiadomo ;)

Hans Memling, Sąd Ostateczny, Muzeum Narodowe w Gdańsku,
źródło: Wikipedia, domena publiczna

Natomiast 27 kwietnia 1701 roku zmarł Christian Schröder, długoletni gdański urzędnik (pełnił m.in. funkcje rajcy, sędziego i burmistrza), który zasłynął tym, że kiedy podczas Potopu do Gdańska zbliżały się szwedzkie wojska, zabiegał w niderlandzkiej Hadze o pomoc finansową i militarną dla swojego miasta. 10 lipca 1656 roku udało mu się podpisać porozumienie, w wyniku którego Niderlandy przyrzekły Gdańskowi 500 tysięcy guldenów pożyczki, subsydium 12 tysięcy talarów miesięcznie na wypłaty dla żołnierzy i pomoc wojskową. Na pieniądzach nie koniec; oprócz tego w końcu lipca 1656 flota niderlandzko-duńska uwolniła port gdański od blokady założonej przez Szwedów. W późniejszych latach Schröder negocjował także z królem Janem III Sobieskim, który w pewnym momencie wszedł w spór z władzami miasta.

Źródło: gedanopedia.pl

Komentarze