Niezwykłe przygody okresu na refleksję, czyli kiedy kobieta działa pod wpływem impulsu, a kiedy nie

Skrajnie liberalna partia D66, będąca od lat „etatowym” członkiem kolejnych holenderskich koalicji rządowych, złożyła w parlamencie wniosek o zlikwidowanie obowiązkowego pięciodniowego okresu na refleksję, który musi upłynąć przed przeprowadzeniem zabiegu aborcji na życzenie. Ma on zabezpieczać przed pochopną decyzją w tej nieodwracalnej kwestii i rzeczywiście, nierzadko zdarza się, że kobieta żądająca aborcji zmienia w tym czasie zdanie. Przyjęcie wniosku przez parlament jest właściwie pewne, wiadomo bowiem, że opowiada się za nim kilka innych partii.

Politycy D66 zapowiadali ten wniosek już w ubiegłym roku, ale czekali z jego formalnym wniesieniem do chwili obecnej, ponieważ w dotychczasowej koalicji rządzącej oprócz ich partii oraz drugiej partii liberalnej, VVD, były także dwie partie chrześcijańskie (CDA i ChristenUnie), przeciwne dodatkowemu liberalizowaniu prawa do aborcji, a umowa koalicyjna zawierała zapis o niepodejmowaniu poważniejszych kroków w kwestiach etyczno-medycznych ze względu na zbyt wielkie rozbieżności między koalicjantami. Jednak na początku bieżącego roku rząd upadł, w wyniku ogromnego skandalu wywołanego finansowym zrujnowaniem przez urzędników kilkudziesięciu tysięcy rodzin wskutek bezzasadnego oskarżenia ich o wyłudzenie zasiłków. Szefowa D66 Sigrid Kaag uznała zatem, że ma rozwiązane ręce, i uczyniła tę sprawę jednym z tematów kampanii wyborczej.

W lutym, na kilka tygodni przed wyborami, parlament przegłosował wniosek o likwidację „okresu na refleksję” postawiony przez dwie inne sztandarowe działaczki aborcyjne wśród polityków holenderskich: Lilianne Ploumen i Corinne Ellemeet (członkinie odpowiednio PvdA i GroenLinks, dwóch partii skrajnie lewicowych, o tej drugiej pani pisałam już w tekście „Mniej leczenia, więcej eutanazji: propozycje holenderskiej lewicy dla starszych ludzi”). Opowiedziały się przeciw niemu tylko trzy partie chrześcijańskie: CDA, ChristenUnie, SGP (z czego dwie pierwsze były członkami koalicji rządowej) oraz partia muzułmańska DENK, liczące w sumie 30 posłów na ogólną liczbę 150.

Niedawny tweet młodzieżówki lewicowej partii SP
(również za wnioskiem). Przekład na końcu tekstu
17 marca odbyły się wybory do parlamentu i partia D66 odniosła w nich wielki sukces, powiększając liczbę posłów z 19 do 24. Jej pozycja przetargowa zatem silnie wzrosła, zwłaszcza że tradycyjny chrześcijański koalicjant rządowy, CDA, zebrał z kolei od wyborców cięgi (czym ich rozzłościł, to inna ciekawa historia, ale nie ma na nią tutaj miejsca) i wprowadził do parlamentu jedynie 15 posłów zamiast poprzednich 19. Nowej umowy koalicyjnej jeszcze nie ma — i raczej szybko nie będzie, ponieważ 60% społeczeństwa oraz spora część polityków żąda wymiany premiera; rządzący od dziesięciu lat „teflonowy Mark” (Rutte) jest już tak skompromitowany, że bardziej znienawidzony jest już chyba tylko prezydent Macron we Francji, ale za to przyspawał się do fotela równie skutecznie jak żelazna kanclerz Angela. Nic więc dziwnego, że kierownictwo D66 uznało, iż jest to świetny moment na powrót do propozycji likwidacji „okresu na refleksję”.

Mimo że ogólnie rzecz biorąc, nowy parlament przesunął się w prawo, gdyż straty poniosły praktycznie wszystkie partie lewicowe, a wzrosła liczba posłów reprezentujących bardziej konserwatywne partie antysystemowe, arytmetyka parlamentarna wskazuje, że z przegłosowaniem wniosku D66 nie będzie problemu.

Politykom D66 nie można jednak odmówić kapitalnego poczucia humoru. Z jednej bowiem strony domagają się zniesienia „okresu na refleksję” przy aborcji na życzenie — „jest niepotrzebny i protekcjonalny” wobec kobiet (słowa poprzedniego szefa partii, działacza LGBT, a jednocześnie propagatora aborcji i eutanazji Roba Jettena); „kobietom nie trzeba mówić, jak długo mają myśleć... mogą bardzo dobrze o tym zdecydować... czasami już pomyślały z wyprzedzeniem: jeśli kiedykolwiek znajdę się w takiej sytuacji, to w takich okolicznościach nie chcę tego” (to z kolei inna działaczka D66 Pia Dijkstra, zwana złośliwie przez wcale nie konserwatywny portal „De Dagelijkse Standaard” „porywaczką organów”, organenkaper). Z drugiej zaś jednocześnie zgłosili do rządu problem, że ludzie kupujący zwierzęta domowe przez Internet mogą to często robić pod wpływem impulsu i trzeba podjąć w tej sprawie kroki, gdyż w przeciwnym razie grozi zwiększenie liczby zwierząt trafiających do schronisk. „Zwierzę jest żywym stworzeniem z wewnętrzną wartością, a nie rodzajem pizzy, którą zamawia się w domu, gdy jest się głodnym” — stwierdził (zresztą trafnie moim zdaniem) w interpelacji poselskiej poseł D66 Tjeerd de Groot. W odpowiedzi na jego pytanie minister rolnictwa Carola Schouten (z partii ChristenUnie) przyznała, że jest to problem, i oznajmiła, iż rozważa wprowadzenie obowiązkowego okresu na refleksję przed zakupem zwierząt domowych w celu zmniejszenia liczby zwierząt kupowanych pod wpływem impulsu (linki: www.openkamer.org/kamervraag/2021Z03374/ i www.rijksoverheid.nl/documenten/kamerstukken/2021/04/20/beantwoording-kamervragen-over-website-puppy-express-nl).

Warto przy okazji dodać, że w końcu marca ukazał się doroczny rządowy raport o aborcji. Obejmuje rok 2019, bo rząd ma w tej sprawie zawsze dwuletnie opóźnienie. Liczba aborcji wyniosła wówczas 32 233, o 1231 więcej niż rok wcześniej. Liczba aborcji u obywatelek Holandii wzrosła jeszcze więcej, o 1329 (spadła u cudzoziemek). Współczynnik liczby aborcji przypadających na 1000 urodzeń żywych wyniósł 170,6, podczas gdy rok wcześniej 164, a dwa lata wcześniej 159. Wzrosła o 133, do 2653, liczba aborcji u nastolatek. Jedna aborcja na 45 kończyła się powikłaniami (rok wcześniej jedna na 47).

Aborcja w Holandii jest finansowana z funduszy publicznych i dostępna pod pewnymi warunkami nawet do 24 tygodnia ciąży (podczas gdy medycyna potrafi dzisiaj ratować nawet 20-tygodniowe wcześniaki). Kliniki dostają pieniądze od państwa nie tylko za sam zabieg, lecz także za konsultację, ale pod warunkiem, że aborcja nastąpi. Jeśli po konsultacji kobieta się wycofała, klinika pieniędzy za nią nie dostaje :) Subwencje państwowe za aborcję rosną wraz z wiekiem zabitego dziecka i liczbą środków medycznych użytych podczas zabiegu. Oczywiście oprócz aborcji powszechnie dostępna jest też antykoncepcja i można również korzystać z „pigułek aborcyjnych”.

Współczynnik zastępowalności pokoleń w Holandii od lat spada i w 2018 (najnowsze dane, jakie udało mi się znaleźć) wynosił 1,59 (by naród nie wymierał, musi wynosić ok. 2,2). Wzrasta natomiast stale liczba imigrantów, nawet w okresie pandemii. Więcej danych statystycznych podawałam w tekście „W 2017 r. w Holandii wzrosła liczba aborcji; co z eutanazją?”.

Ilustracja do tekstu formalnie nie jest związana z jego treścią, ale według mnie stanowi ważny wgląd w ogólne tło współczesnych zjawisk społeczno-politycznych w Holandii i innych krajach Zachodu, mające zasadniczy wpływ na sposób rozwiązywania kwestii szczegółowych, w tym będącej tematem tego tekstu. W Polsce i innych byłych KDL-ach ludzie zupełnie nie zdają sobie sprawy (a nasza prasa o tym nie pisze), że klasa polityczna i elity w krajach zachodnich zostały głęboko przeniknięte marksizmem i fakt ten ma silny wpływ na to, co dzieje się obecnie w Europie.

Przekład tweeta z ilustracji (jest to młodzieżówka partii SP, również opowiadającej się za likwidacją okresu na refleksję):
Dziś obchodzimy 151. urodziny Lenina. Włodzimierz Lenin urodził się 22 kwietnia 1870 roku. Pod wpływem swojego starszego brata socjalisty oraz dzieł Marksa, Engelsa i Kautsky’ego wyrósł na rewolucjonistę-socjalistę...
Chociaż w Związku Radzieckim przejęcie władzy przez klasę robotniczą zostało wkrótce zastąpione dyktaturą nad klasą robotniczą, nadal postrzegamy Lenina jako ważne źródło inspiracji. Jego entuzjazm polityczny i spostrzeżenia teoretyczne dostarczają nam wskazówek dla dzisiejszej walki socjalistycznej (kontynuacja w kolejnych tweetach „ROOD, jong in de SP” w wątku).

Źródła: trouw.nl, dagelijksestandaard.nl, openkamer.org, rijksoverheid.nl, schreeuwomleven.nl, Mars voor het Leven/Schreeuw om Leven na FB, statista.com

Komentarze

  1. Po pierwsze, chciałem gorąco podziękować za informacje, które inaczej niż przez ten blog nie dotarłyby do mnie oraz za jakość artykułów (przygotowanie i profesjonalny, publicystyczny styl). Po drugie, chciałbym przełamać niezbyt widoczną aktywność czytelników i być może zachęcić/ sprowokować inne wpisy. Pozdrawiam i dziękuję za cenne źródło ciekawych informacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za dobre słowa! Istotnie, Czytelnicy mało komentują i lajkują na mediach społecznościowych, więc Pana inicjatywa jest tym cenniejsza. A czy mógłby Pan wystawić blogowi Adoptuj kościół w Holandii opinię na Facebooku? Przez brak opinii i innej aktywności Czytelników mechanizmy Facebooka coraz mniej go wyświetlają i zasięgi drastycznie spadły :( Nazwa profilu taka sama jak nazwa bloga. Serdecznie pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz