Zwolle – miasto świętych i dominikanów

Tekst ten to pierwsza relacja z mojego obecnego pobytu w Holandii. Mam tu przebywać przez trzy tygodnie (jako catsitter potężnego Simby), więc okazji do zwiedzania będzie dużo i materiałów na teksty też :) Dzisiaj opisuję Zwolle, dokąd pojechałam wczoraj.

Mural przedstawiający Tomasza a Kempis przy ul. Sassenstraat. Fot. © DK 

Zwolle to miasto w północnej, mocno protestanckiej dawniej części Holandii, będące stolicą prowincji Overijssel i liczące 130 tysięcy mieszkańców. Jego nazwa pochodzi od piaszczystych wzniesień, na jakich leży (staroniderlandzkie suol). Są z nim związane dwie wybitne postaci, które zasłynęły w całym Kościele katolickim, i stąd moja wyprawa: Tomasz a Kempis, autor słynnego dzieła O naśladowaniu Chrystusa (amicus Plato sed magis amica veritas, więc muszę zaznaczyć, iż niedawno pojawiła się koncepcja naukowa, że Tomasz owo dzieło jedynie przepisał, a prawdziwym autorem był żyjący dwa wieki wcześniej włoski benedyktyn; pożyjemy, zobaczymy, na razie idę za opinio communis), oraz Alan de la Roche, twórca obecnej formy różańca i jego niestrudzony propagator. Obaj panowie mają już poświęcone im teksty na naszym blogu i tam opisuję szerzej ich życie i osiągnięcia:

Obaj żyli w XV wieku i zmarli w opinii świętości, ale ich formalne wyniesienie do chwały ołtarzy nie nastąpiło, być może ze względu na zamieszanie wywołane przez rewolucję protestancką i wojnę osiemdziesięcioletnią oraz ciągnący się trzysta lat brak struktur Kościoła katolickiego. Cieszą się jednak odwiecznym i nieprzerwanym kultem i mam nadzieję, że w najbliższych czasach, gdy holenderski Kościół już się pozbiera po katastrofie „drugiej reformacji” wybuchłej w latach 60. XX wieku (wiem, w Polsce mówi się o tym „reforma soborowa”, ale proszę mi wierzyć, tu w Holandii to naprawdę wyglądało jak Reformacja Protestancka 2.0, a nie żadna kościelna reforma), odpowiednia procedura kościelna zostanie przeprowadzona. Na szczęście mimo destrukcji dwóch reformacji trochę śladów po Tomaszu i Alanie ocalało.

Przy wejściu na cmentarz na Agnietenberg. Fot. © DK
Zacznijmy od Tomasza a Kempis, bo istnieje więcej pamiątek z nim związanych. Holendrzy są wielkimi patriotami lokalnymi i mimo dechrystianizacji miasto doskonale pamięta, że było jednym z głównych ośrodków wielkiego średniowiecznego ruchu devotio moderna, z którym związany był i Tomasz. Tabliczki na średniowiecznych budynkach kościelnych i klasztornych notują, że „był tu klasztor X zaangażowany w devotio moderna” itp.; Tomasz zaś, jako najszerzej znany na całym świecie Zwollenaar, otrzymał niedawno swój mural przy głównej ulicy starego miasta, Sassenstraat. Na wzgórzu Agnietenberg na obrzeżach miasta, na którym stał jego klasztor (archeolodzy dokopali się do jego pozostałości), mieści się obecnie cmentarz. Przy wejściu wznosi się duży obelisk z krzyżem, upamiętniający Tomasza i jego dzieło. Jest też tablica informacyjna, a w stojącym obok niewielkim budynku dawnej szkoły powstaje muzeum (więcej na ten temat w tekście, do którego link podałam wyżej).

Nie jest to jednak koniec pamiątek związanych z Tomaszem a Kempis. Co najważniejsze, ocalały relikwie. Dzisiaj są one przechowywane w bogato zdobionej, barokowej szkatule w bazylice Wniebowzięcia NMP (Onze Lieve Vrouw ten Hemelopneming), głównym centrum kultu katolickiego w mieście. Znajdują się w nawie głównej, zaraz po prawej. W transepcie zaś, także po prawej, umieszczone są inne pamiątki: obrazy przedstawiające Tomasza na tle wzgórza Agnietenberg i neogotycki nagrobek.

Relikwiarz Tomasza a Kempis. Fot. © DK

A teraz Alan de la Roche. Dominikanie mieli swój kościół i klasztor Broerenkerk („kościół braci”) w centrum miasta, niedaleko Grotekerk. Był on bardzo istotnym punktem na duchowej mapie miasta i to tam mieszkał, działał i został pochowany wielki propagator różańca. Niestety wbrew intencjom swego założyciela dominikanie zarówno w XVI, jak i XX wieku okazali się podatni na idee heterodoksyjne i trafili do awangardy „reform”. Klasztor został przeznaczony na cele świeckie, a kościół przystosowano do kultu protestanckiego. Protestanci zrezygnowali z niego w latach 80. XX wieku. W ostatnich latach został przebudowany na księgarnię i kawiarnię, i uznawany jest za czołowy przykład udanego herbestemming (zmiany przeznaczenia budowli sakralnych na świeckie). Rzeczywiście, przebudowa jest pomysłowa i estetyczna, a co więcej, łatwa do odwrócenia, jeśli nadejdą lepsze dla wiary chrześcijańskiej czasy. Niestety, po Alanie nie pozostał w Broerenkerk żaden ślad. Ocalało kilka nagrobków i są one starannie wyeksponowane i podpisane, ale należą do innych osób. W dawnym zaś klasztorze mieści się obecnie konserwatorium (ArtEZ) i sprawia mi dużą frajdę, że jednym z jego wykładowców jest mój znajomy, świetny tenor operowy Marcel Beekman, którego koncerty szczerze Państwu rekomenduję.

Dawny kościół i klasztor dominikanów w Zwolle, obecnie konserwatorium,
księgarnia i kawiarnia. Fot. © DK

Podziękowania od dominikanów z Fastowa dla środowiska
dominikańskiego w Zwolle. Fot. © DK
Na przełomie XIX i XX wieku, w czasach ogromnego rozwoju demograficznego i materialnego holenderskiego Kościoła katolickiego, jaki nastąpił po zniesieniu restrykcji antykatolickich, dominikanie powrócili do Zwolle i wybudowali nowy ogromny kościół i klasztor przy ulicy Assendorperstraat. Niestety historia lubi się powtarzać. Po kilkudziesięciu latach rozkwitu przyjęto kurs progresywny (w tym pro-LGBT) i nastąpił początek „zwijania się”. Dziś pozostało tylko czterech braci liczących ponad osiemdziesiąt lat; klasztor został przekazany fundacji i jest przebudowywany na mieszkania i biura. Kościół nadal jest otwarty i mieści się w nim parafia, i miejmy nadzieję, że ocaleje, zasilony w przyszłości nowymi powołaniami (o których pisałam w tekście „Osiem jaskółek wiosny”). Muszę tu dodać – bo w odróżnieniu od kolorów dominikańskiego habitu życie nie jest czarno-białe – że zwollska wspólnota dominikańska, z członkami trzeciego zakonu na czele, jest ogromnie zaangażowana w pomoc dla ofiar wojny na Ukrainie; są głównymi oprócz Polaków organizatorami i donatorami pomocy dla dominikańskiego Centrum św. Marcina de Porres w Fastowie koło Kijowa, które stanowi hub pomocy humanitarnej dla tysięcy ofiar wojny od Chersonia po Charków. Chwała im za to!

Rzeźba św. Michała Archanioła. Fot. © DK
Wspomniany Grotekerk („wielki kościół”, czyli fara) kieruje mnie ku dygresji. Holenderski Kościół reformowany wymiera tak jak katolicki – a właściwie zaczął to czynić nawet wcześniej, inicjując holenderskie ontkerkeling (odkościelnienie) – i gigantyczne średniowieczne fary w holenderskich miastach pełnią dziś najczęściej funkcje świeckie. W zwollskim Grotekerk mieści się centrum kulturalne i księgarnia, aczkolwiek w niewielkiej wydzielonej kaplicy odbywają się nabożeństwa protestanckie. A teraz uwaga. Patronem kościoła jest św. Michał Archanioł; więc na placu obok niego postawiono przedstawiającą go współczesną rzeźbę. Obserwując Holendrów, wyrobiłam sobie opinię, iż nie jest prawdą, że całkowicie odrzucili Boga. Owszem, odrzucili religię chrześcijańską w rezultacie wielkiej apostazji dokonanej w XX wieku przez duchowieństwo oraz świeckich aktywistów różnych Kościołów, którzy zadurzyli się w socjalizmie, marksizmie i podobnych prądach, pociągając za sobą część (bo nie wszystkich) wiernych i kompromitując religię w oczach społeczeństwa (nie przez przypadek w tym samym czasie w Kościołach nastąpił atomowy wybuch nadużyć seksualnych). Ale Holendrzy uparcie, choć być może nie do końca świadomie, poszukują sacrum. Ujawnia się to w organizowaniu wydarzeń o typowo chrześcijańskiej proweniencji, takich jak intochty (procesje) ku czci świętych patronów, w odsłanianiu ich nowych, świeckich wizerunków, powszechnie organizowanych koncertach bachowskiej Pasji św. Mateusza, bez której większość kulturalnych Holendrów mimo swego ateizmu nie wyobraża sobie Wielkiego Postu, i wielu innych zachowaniach. Praeparatio evangelica już jest; potrzeba jedynie nadejścia nowych, płomiennych ludzi wiary, takich jak Wincenty Ferreriusz, Bernardyn ze Sieny, Ignacy Loyola, Franciszek Salezy i Proboszcz z Ars.

Obecny kościół dominikanów w Zwolle. Fot. © DK


Komentarze