Otwarto relikwiarz słynnego uczonego i mistyka Dionizego Kartuza dla badań DNA

Kilkanaście dni temu na fanpage’u naszego bloga na Facebooku (gorąco zachęcam do zalajkowania go, zamieszczam tam wiele wiadomości i zdjęć, których nie ma tutaj), obiecywałam przy okazji umieszczenia na nim tekstów „Catawiki zaprzestało sprzedaży relikwii na prośbę biskupa Amsterdamu” oraz „Relikwie św. Piotra Kanizjusza są wreszcie znowu dostępne dla czci wiernych”, że wkrótce pojawi się kolejny tekst o relikwiach, ponieważ w Holandii zaczęło wzrastać zainteresowanie nimi, i ten moment teraz nadszedł.

Dionizy Kartuz między św. Jerzym a Madonną z Dzieciątkiem. Fot. Wikimedia Commons,
domena publiczna: Anton Woensam, Peter Blomevenna, Enchiridion Sacerdotum, Köln 1532

Na początku grudnia w kaplicy pod wezwaniem św. Karola Boromeusza, należącej pierwotnie do klasztoru kartuzów, który wydał osiemnastu męczenników roermondzkich (kiedy zginęli i z czyich rąk, piszę w tekście „Zapomniano o kanonizacji, więc pamiętajmy o nich”), otwarto w obecności naukowców oraz przedstawicieli Kościoła relikwiarz kryjący szczątki – mianowicie czaszkę i szczękę – należące według tradycji do świątobliwego Dionizego Kartuza, słynnego niegdyś mistyka i uczonego, żyjącego w tym klasztorze w XV wieku.

Organizatorem badań jest fundacja Stichting Edmond Delhougne z Roermond, która zajmuje się genealogią i historią regionalną, a zgodę na otwarcie relikwiarza i przebadanie szczątków wydał biskup roermondzki Harrie Smeets (nieustająco gorąco Państwa proszę o modlitwę w intencji uzdrowienia go z guza mózgu!). Przeprowadzone zostaną badania fizyczno-antropologiczne czaszki, analiza C14 pozwalająca ustalić wiek szczątków, analiza diety, a także badania genetyczne materiału z zęba trzonowego i badania genetyczno-genealogiczne, które mają stwierdzić, czy Dionizy, który nosił nazwisko van Leeuwen i pochodził z belgijskiej miejscowości Rijkel, jest spokrewniony z żyjącą nadal współcześnie w tej właśnie miejscowości rodziną o nazwisku Van Leeuwen. Ponadto podjęta zostanie próba rekonstrukcji czaszki w 3D oraz nakręcone zostaną dwa filmy dokumentalne (dwudziestominutowy dla dorosłych i sześciominutowy dla młodzieży) w celu rozbudzania zainteresowania badaniami genetycznymi.

Badania będzie prowadził głośny specjalista z tej dziedziny, profesor Marten Larmuseau pracujący na uniwersytetach w Louvain i Antwerpii, który współpracuje z Holenderskim Instytutem Medycyny Sądowej przy śledztwach w sprawie niewyjaśnionych zbrodni, m.in. morderstwa Marianne Vaatstry. Uczony ten przeprowadzał badania genetyczne w sprawie skandalu w belgijskiej rodziny królewskiej, która przez wiele miesięcy okupowała tytułowe strony wszelkich „pudelków” i „pomponików” na całym świecie, jak również wykrył, że przechowywana w stanie zmumifikowanym głowa króla Francji Henryka IV w rzeczywistości wcale do niego nie należała.

Dionizy Kartuz był znany ze swoich dzieł w całej Europie, tak że powstało nawet przysłowie Qui Dionysium legit, nihil non legit („Ten, kto przeczytał Dionizego, przeczytał wszystko”). Pisał dzieła (dobrze ponad sto!) z niemal każdej dziedziny, jaka była znana w jego czasach: egzegezy biblijnej, teologii, pism Ojców Kościoła, filozofii greckiej, żydowskiej i islamskiej, ascetyki i mistyki, prawa kanonicznego, homiletyki oraz zagadnień społeczno-politycznych.

Tworzył także hymny poetyckie i opisywał swoje ekstazy mistyczne, z których również słynął i które zyskały mu tytuł Doctor exstaticus („Doktor ekstatyczny”, takich nazw ponadawano słynnym teologom sporo i wyszukiwanie, który z nich był nazywany „Doktorem anielskim”, który „Doktorem seraficznym” , który „Doktorem miodopłynnym” i tak dalej jest naprawdę fajną zabawą; w anglojęzycznej Wikipedii jest nawet na ten temat specjalne hasło :))) – „Scolastic accolades”).

Kiedy na przełomie XIX i XX wieku wydawano jego Dzieła wszystkie, zajęły one ponad czterdzieści tomów. Żył w latach 1402-1471 i lokalnie był (a po cichu nadal jest) czczony jako święty (jego wspomnienie przypada 12 marca), choć formalnego procesu kanonizacyjnego nigdy nie przeprowadzono, ponieważ supersurowy i ascetyczny zakon kartuzów unikał z pokory starań o kanonizację swoich członków. Jego dzieło Speculum conversionis peccatorum („Zwierciadło nawrócenia grzeszników”) było pierwszą książką wydaną we Flandrii drukiem, w roku 1473. Została ona zdigitalizowana i można ją obejrzeć tutaj.

O otwarciu relikwiarza powiadomiła na swoich mediach
społecznościowych diecezja roermondzka.
Klasztor kartuzów w Roermond jako jedyny z ośmiu istniejących wcześniej w Holandii przetrwał ikonoklastyczną furię protestanckich rewolucjonistów, ale został zamknięty w 1783 r. przez oficjalnie katolickiego cesarza Austrii (i Świętego Imperium Rzymskiego) Józefa II, tego samego, który pozamykał również niemal wszystkie klasztory na ziemiach polskich objętych zaborem austriackim. Jako racjonalista uważał, że w Kościele powinny istnieć tylko te instytucje, które są użyteczne społecznie. Kiedyś bardzo się temu dziwiłam, ale widząc, co się dzieje w Kościele w najnowszym czasie, już pojmuję ten mechanizm. Później do 1789 r. mieszkały w nim norbertanki, ale one nie przetrwały z kolei rewolucji francuskiej i Napoleona. W 1841 r. otwarto w nim wyższe seminarium duchowne diecezji roermondzkiej. Mieściło się w nim ono do 1972 r., kiedy zostało zamknięte z powodu, jak nietrudno się domyślić, nagłego spadku liczby powołań w epoce posoborowej.

Obecnie kaplica św. Karola Boromeusza nadal należy do diecezji roermondzkiej, ale nie ma w niej regularnie sprawowanego kultu. Jest cennym zabytkiem, nie tylko ze względu na pamięć o Męczennikach roermondzkich (do przeczytania o których bardzo zachęcam, link podałam na początku tekstu) i Dionizym Kartuzie, lecz także ze względu na wyjątkowo rzadkie w Holandii rokokowe wnętrze.

Całą galerię zdjęć z otwarcia relikwiarza i oględzin relikwii można obejrzeć na stronie diecezji roermondzkiej w serwisie flickr: https://www.flickr.com/photos/bisdomroermond/albums/72177720304181033

kn.nl, nd.nl, deltalimburg.nl, historieroermond.nl, Wikipedia

Komentarze